Usain Bolt jest najszybszym na świecie sprinterem, ale - jak poskarżył się brytyjskim mediom - nie potrafi umknąć regulaminowi igrzysk. Jamajczykowi zabroniono wejścia do olimpijskiego parku w krawacie, mimo iż złoty medalista na 100 metrów właśnie tego sobie życzył.

Nie była to jednak jedyna "potyczka z przepisami", jaką przegrał sprinter. Jak się okazuje, innego dnia Bolt chciał w tym samym miejscu poćwiczyć na skakance, ale tego też mu zabroniono. "Silly little rules", czyli "małe głupie zakaziki" - tak olimpijczyk opisuje swój stosunek do regulaminu.

Regulamin igrzysk zastosowano natomiast w całej rozciągłości wobec niejakiego Ashleya Gilla, który tuż przed finałem biegu na 100 metrów rzucił na bieżnię plastikową butelkę. Mężczyzna ten dostał zakaz wstępu na każdą olimpijską arenę i stanął przed sądem w Londynie.

Na szczęście sprinterzy nawet nie wiedzieli, że coś mogło zakłócić ich start. Butelka została bowiem rzucona zbyt lekko i nie doleciała do bloków startowych. Odbiła się kilkakrotnie od tartanu i zatrzymała się na torze, na którym biegł Jamajczyk Yohan Blake. Na szczęście ikomu nic się nie stało.