"Nie będzie żadnej zwłoki w publikacji raportu komisji Jerzego Millera badającej przyczyny katastrofy samolotu pod Smoleńskiem" - twierdzi Donald Tusk. Jak dodał: po otrzymaniu dokumentu będziemy musieli w porozumieniu z prokuraturą i naszymi urzędnikami bardzo precyzyjnie ocenić, co nadaje się do publicznej prezentacji, a co nie.

Myślę tu o tych wątkach, które mogą być tajemnicą śledztwa - powiedział szef rządu. Zanim raport ujrzy światło dzienne, Tusk chce, żeby jego treść poznały rodziny ofiar. Chodzi o to, żeby "przynajmniej uprzedzić rodziny ofiar katastrofy tak, aby one nie były skazane na taki bezlitosny, telewizyjny odbiór".

I to na pewno trochę czasu zajmie. Nie będę ani zwlekał, ani przyspieszał. Jak dostanę raport na stół ocenimy szybko, w jaki sposób ta prezentacja powinna się odbyć, by była dobra dla Polski, zgodna z wymogami prawa i możliwie delikatna dla rodzin i natychmiast to opublikujemy - tłumaczył premier. Potrzebne będą też tłumaczenia dokumentu na język rosyjski i angielski.

Pytany, czy data publikacja raportu komisji Millera może zbiec się w czasie z pierwszą rocznicą katastrofy, Tusk odpowiedział: "Nie mam w żadnym przypadku intencji, aby raport komisji był przez kogokolwiek używany instrumentalnie, a już na pewno nikt z nas nie ma zamiaru w najmniejszym stopniu zakłócać powagi uroczystości w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej".