Polska prokuratura wojskowa na razie nie interesuje się okolicznościami wpuszczenia ekip telewizyjnych do prezydenckiego tupolewa, gdy ten przechodził jeszcze remont w rosyjskiej Samarze. Rosyjscy dziennikarze mieli pozwolenie na wejście do środka remontowanej maszyny, żeby nagrać w niej zdjęcia do reportaży.

Zimą nasz Tu-154 pokazała państwowa rosyjska telewizja. Kamera sfilmowała wnętrze samolotu, operator wszedł nawet do kokpitu. Na sprawę pierwszy zwrócił uwagę "Nasz Dziennik".

Prokuratorzy nie widzą związku tych wizyt z prowadzonym przez siebie śledztwem. Pełniący obowiązki rzecznika prokuratury wojskowej Jerzy Artymiak tłumaczył, że i tak po odebraniu samolotu od Rosjan służby niezwykle dokładnie go sprawdzają. Jak wyjaśnił Artymiak, jeśli chodzi o okoliczności wydania zgody na takie wejście ekip telewizyjnych to adresatem pytań są: Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Artymiak nie wykluczył, że prokuratorzy zainteresują się tym tematem, gdy pojawią się jakieś nowe okoliczności w wątku przygotowań do wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu. Jednak na razie takiej potrzeby nie ma.

MON nie wiedział o reportażu

Polski resort obrony przyznaje, że nie miał pojęcia o wizycie rosyjskiej ekipy telewizyjnej na pokładzie rządowego tupolewa. Przedstawiciele resortu nie są jednak szczególnie zaniepokojeni reportażem. Nieuzgodnioną ze stroną polską wizytę rosyjskich dziennikarzy uznają raczej za złamanie dobrego obyczaju.

Niepisanym zwyczajem jest, że podczas remontów polskich maszyn w rosyjskich zakładach są one w dyspozycji gospodarzy, żadne polskie służby ich nie chronią i dopiero po powrocie do Warszawy są sprawdzane i kontrolowane. Tak samo było w zimie, gdy feralny tupolew przechodził remont w zakładach w Samarze.

Medialne wizyty odbywały się zresztą i wcześniej i później w Polsce. Rządowe Tu filmowano wielokrotnie - tyle, że gdy działo się to na Okęciu, wymagało to zgody dowództwa wojsk lotniczych albo resortu obrony.

Autor reportażu: Dostałem zadanie, więc pojechałem

Moskiewski korespondent RMF FM Przemysław Marzec rozmawiał z dziennikarzem z Samary, autorem tego reportażu. Wiktor Szepieliew ujawnił, że potrzebna była jedynie zgoda ze strony zakładów lotniczych, którą telewizja w Samarze uzyskała bez problemu.

Szepieliew nie pamięta, aby potrzebna była zgoda Polaków, chociaż w materiale wypowiada się osoba, którą podpisano "Dariusz Kaiński, przedstawiciel polskiej strony". Operatora oprowadzał przedstawiciel zakładów, ktoś inny jeszcze tam filmował, odbywało się to pod nadzorem. To w końcu ochraniane zakłady. Ja jestem tylko korespondentem, dostałem zadanie, więc pojechałem - mówi Szepieliew. Nas nie interesowały jakieś specjalne detale. Ważny był sam fakt, że w Samarze został wyremontowany taki interesujący samolot - dodaje.

Równocześnie Szepieliew przyznaje, że na pokład samolotu Putina czy Miedwiediewa z kamerą nie zostałby wpuszczony. Dziennikarz nie pamięta również, by na miejscu byli przedstawiciele polskich służb zajmujących się ochroną remontowanego tupolewa.

Dziennikarze nie weszli do nowego samolotu prezydenta Francji

Nowy samolot prezydenta Francji odbył już próbne loty. To Airbus A330-200, który wcześniej należał do linii lotniczych "Air Caraibes". Został wyremontowany i stoi w pilnie strzeżonym przez służby specjalne hangarze koncernu "Airbus" w Tuluzie. Informacji o nim nie udziela jednak ani koncern "Airbus", ani firma "Plus 33", która zajęła się komfortowym wyposażeniem kabin, tylko ministerstwo obrony. Informacje te są zresztą na tyle ograniczone, że w mediach pojawiają się sprzeczne domysły na temat wyposażenia maszyny.

Żaden dziennikarz nie dostał pozwolenia na wejście do samolotu, choć prezydent Sarkozy ma nim odbywać oficjalne podróże - często w towarzystwie ministrów, biznesmenów itd. - już w październiku. Nie zostało opublikowane dotąd żadne zdjęcie wyremontowanej maszyny. Wszystkie prośby mediów dotyczące możliwości zrobienia reportaży zostały odrzucone. Francuskie ministerstwo obrony sugeruje, że robienie reportaży o nowym samolocie szefa państwa będzie być może możliwe w przyszłości, ale ewentualną decyzje o tym musi podjąć sam Pałac Elizejski.

Reportaż można obejrzeć na stronie "Konsomolskiej Prawdy"

Przemysław Marzec, Roman Osica, Konrad Piasecki, Marek Gładysz