Rodziny ofiar przygotowały nowy katalog wątpliwości przed jutrzejszą drugą rozmową z Donaldem Tuskiem. Rodziny będą pytać o pierwsze - najważniejsze dla śledztwa - godziny po katastrofie.

Wróci pytanie o to, co konkretnie w Smoleńsku robili prokuratorzy, żołnierze żandarmerii i funkcjonariusze ABW. Czy nie było szans, by uczestniczyli we wszystkich czynnościach tak długo, jak wymagała tego sytuacja. Czy oni pojechali na zasadzie "radźcie sobie chłopaki, jak umiecie", czy też ktoś na szczeblu dyplomatycznym, politycznym i rządowym prowadził dyskusję, żeby oni mogli tam pracować? - pyta Małgorzata Wassermann.

Tylko ona jedna wysłała do premiera 20 nowych pytań. Wśród nich także to o okoliczności sekcji zwłok - dlaczego polscy lekarze, choć byli w Moskwie dzień po katastrofie, nie zostali dopuszczeni do sekcji.

Doskonale wiedzieli, że 19 kwietnia to oni jeszcze ciała wyciągali. Ciała są zwożone, więc wiedzieli, że nie może być po sekcjach, bo ciał nie ma nawet wszystkich w Moskwie - mówi Wassermann.

Pytanie więc, czy była interwencja polityczna. To pytanie do minister zdrowia Ewa Kopacz, która była przecież w Moskwie z polskimi specjalistami medycyny sądowej.

Po porannym spotkaniu z premierm rodziny ofiar katastrofy zostały zaproszone przez Annę Komorowską na spotkanie świąteczne, do Belwederu na godz. 15. Jak ustalił reporter RMF FM nie wszystkie rodziny skorzystają z zaproszenia.