Będzie jednak śledztwo w sprawie wydarzeń z 18 marca na Wawelu - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Kilka dni temu Prokuratura Rejonowa w Krakowie stwierdziła, że nie doszło wtedy do znieważenia prezesa PiS-u. Według śledczych, okrzyki wznoszone wtedy w stronę Jarosława Kaczyńskiego można było ocenić co najwyżej jako wyraz dezaprobaty i negatywnej oceny jego osoby. Teraz jednak zmieniono zdanie i postępowanie ruszy na nowo. Nie będzie jednak już dotyczyło znieważania, a zniesławienia.

Będzie jednak śledztwo w sprawie wydarzeń z 18 marca na Wawelu - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Kilka dni temu Prokuratura Rejonowa w Krakowie stwierdziła, że nie doszło wtedy do znieważenia prezesa PiS-u. Według śledczych, okrzyki wznoszone wtedy w stronę Jarosława Kaczyńskiego można było ocenić co najwyżej jako wyraz dezaprobaty i negatywnej oceny jego osoby. Teraz jednak zmieniono zdanie i postępowanie ruszy na nowo. Nie będzie jednak już dotyczyło znieważania, a zniesławienia.
Demonstracja u stóp Wawelu 18 marca 2017 roku /Stanisław Rozpędzik /PAP

Dziennikarz RMF FM Marek Balawajder ustalił, że teraz śledczy będą badać, czy prezes PiS-u został zniesławiony.

Decyzję podjął prokurator okręgowy, który poleciał wszcząć postępowanie z artykuły 212 kodeksu karnego.

Według tych przepisów, kto zniesławia drugą osobą podlega karze nawet ograniczenia wolności.

Chodzi o wykrzykiwane 18 marca na Wawelu w kierunku Jarosława Kaczyńskiego słów: "Będziesz siedział".  

To - zdaniem śledczych - może być sugerowaniem, że Jarosław Kaczyński jest przestępcą lub popełnia przestępstwo.  

Prokurator okręgowy uznał, że ten wątek nie został dostatecznie zbadany. Analizowane będą teraz nagrania z monitoringu, a śledczy będą identyfikować tych demonstrantów, którzy wykrzykiwali słowa: "Będziesz siedział". Niewykluczone, że te osoby usłyszą zarzuty.

Kilkanaście osób usiadło na podjeździe

Krakowska prokuratura prowadzi już śledztwo w sprawie wydarzeń z 18 grudnia zeszłego roku, kiedy kilkadziesiąt osób próbowało zablokować wjazd polityków PiS, m.in. prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premier Beaty Szydło, na Wzgórze Wawelskie.

Tego dnia prezes PiS, w miesięcznicę pogrzebu swojego brata i bratowej, przyjechał złożyć kwiaty na ich sarkofagu. Demonstrujący skandowali m.in. "Wolność, równość, demokracja" i "Solidarni z opozycją" (dwa dni wcześniej wybuchł tzw. kryzys sejmowy - zobaczcie poświęcony tym wydarzeniom raport specjalny). Kilkanaście osób usiadło na podjeździe, potem niektórzy z nich położyli się i zostali usunięci siłą przez policjantów. Protestujący przeciwko polityce rządu blokowali także wyjazd z Wawelu samochodów, którymi podróżowali posłowie PiS, w kierunku pierwszego z aut rzucone zostały jajka. Na murze otaczającym Wawel wyświetlano m.in. hasła: "Idź pan do diabła", "Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć".

Śledztwo ws. wydarzeń z 18 grudnia obejmuje trzy wątki. Pierwszy dotyczy publicznego znieważenia funkcjonariuszy publicznych - czyli wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego i posła na Sejm Jarosława Kaczyńskiego, "podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych - przez wykrzykiwanie i wyświetlanie przy pomocy rzutnika obraźliwych haseł" na murach Zamku Wawelskiego. Kolejny wątek śledztwa dotyczy "zmuszania przemocą lub groźbą bezprawną" wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, premier Beaty Szydło i posła Jarosława Kaczyńskiego do zaniechania wjazdu na Wzgórze Wawelskie i uniemożliwiania wyjazdu. Trzeci badany wątek śledztwa dotyczy pomówienia i znieważenia Terleckiego i Kaczyńskiego jako osób prywatnych przez "publiczne wykrzykiwanie i wyświetlanie przy pomocy rzutnika obraźliwych haseł" na murach Zamku Wawelskiego.


(j.)