"Zakończenie prac Putinowskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej nie oznacza końca polsko-rosyjskich konsultacji" - uważa ekspert prawa międzynarodowego mecenas Piotr Schramm. "Dla nas partnerem jest przede wszystkim rząd Federacji Rosyjskiej - podkreśla prawnik w rozmowie z dziennikarką RMF FM.

Blanka Baranowska: Czy Polski rząd może jeszcze cokolwiek zrobić, żeby zmienić ustalenia Rosjan?

Piotr Schramm: Została rozwiązana komisja, która została powołana 10 kwietnia zarządzeniem prezydenta Rosji. To była Komisja Państwowa ds. wyjaśniania katastrofy samolotu prezydenckiego Tu-154, ta komisja - ja przypomnę tylko - działała pod przewodnictwem pana premiera Putina. Ona została rozwiązana, jak donoszą depesze z dnia dzisiejszego. To jest istotne, aby ten rys historyczny sobie przypomnieć. Jednym z pierwszych działań tej komisji było w dniu 13 kwietnia zarządzeniem przewodniczącego powołanie i oddanie ogólnego kierownictwa badania technicznego i koordynacji przewodniczącemu i organizacji MAK-owskiej. I teraz nasuwa się pytanie, czy jeżeli działanie i wykonywanie czynności konkretnie zostało powierzone MAK-owi, a z kolei sama komisja, która powierzyła te działania została rozwiązana, czy w takim razie jest jeszcze możliwość prowadzenia rozmowy z kimkolwiek, z jakimkolwiek organem, czyli prowadzenia tych ustaleń czy pertraktacji co do ostatecznej treści raportu, o których wspomniał i wspominał w ostatnich dwóch trzech dniach pan premier Tusk i przedstawiciele polskiego rządu. W mojej ocenie sytuacja jest taka, że dla nas stroną postępowania, które się toczyło, tego postępowania związanego z najpierw z ustaleniem organów właściwych do ustalenia i do zbadania przyczyn katastrofy, a potem ustalenia procedury właściwej do tego, żeby te organy mogły według jakiejś procedury stosować, to były wszystko uzgodnienia, które były prowadzone na szczeblu rządowym. Więc idąc takim tropem i przyjmując takie założenie, jeżeli dzisiaj jakiekolwiek ustalenia związane z badaniem przyczyn katastrofy okazały się niewystarczające czy niekompletne - tak, jak my twierdzimy jako strona polska - możemy do rządy Federacji Rosyjskiej zwrócić się o to, żeby dokończyć te ustalenia, żeby dokonać uzupełnień. Sama okoliczność taka, że komisja państwowa która została utworzona właśnie 10 kwietnia zarządzeniem prezydenta Miedwiediewa powierzyła techniczną stronę realizowania badania na rzecz komisji MAK-owskiej, a z kolei ta komisja pod przewodnictwem premiera Putina została rozwiązana, nie oznacza to, że my, jako państwo polskie, które prowadziło te pertraktacje bezpośrednio z rządem Federacji Rosyjskiej nie możemy dzisiaj wrócić do tego samego rządu i powiedzieć: "Oczywiście my ustaliliśmy sobie pewną procedurę, wy to powierzyliście na podstawie stosownych zarządzeń komisji MAK-owskiej, potem rozwiązana została komisja, która to badanie MAK-owi zleciła. Ale to nie oznacza, ze dla nas dalej nie jest partnerem rząd Federacji Rosyjskiej". I tym samym jeżeli my dzisiaj zadajemy pytanie, czy możemy zupełnie teoretycznie - tylko ja abstrahuję, co chcę podkreślić, od tego, czy mamy jakieś merytoryczne przesłanki, bo to jest jakby kwestia druga, tutaj też oczywiście opinię można wyrazić, ale jeżeli chodzi o to czy my zupełnie teoretycznie, jeśli mamy jakieś przesłanki, to czy możemy dzisiaj zwrócić się jeszcze raz lub w dalszej części do kogokolwiek po stronie Federacji Rosyjskiej uważam, że tak, że partnerem dla nas jest nadal rząd Federacji Rosyjskiej. Natomiast czy ona, jeżeli okaże się, że jakiekolwiek nasze uwagi są słuszne i zostaną uznane przez Federację Rosyjską, czy ona uzna, że taką komisję należy ponownie powołać, żeby ona znowu dokonała, czy zrealizowała stosowne zlecenie na rzecz MAK-u, to jest kwestia wtórna. Ja się tylko spodziewam, że mimo tego, że w mojej ocenie teoretycznie istnieje podstawa i szansa do tego, żeby dalej takie badania realizować. Ja się niestety obawiam, że nie bardzo można będzie cokolwiek nowego ustalić. Nie bez kozery przedstawiciele MAK-u i pan minister Ławrow i przedstawiciele rządu Federacji Rosyjskiej zapowiadali, że żadnych ustaleń już nie ma, że raport uznają za końcowy. Myślę, że te wypowiedzi, patrząc jakby na całość tego jak działają przedstawiciele Federacji Rosyjskiej, jak bardzo konsekwentnie realizują swoją linię, nie spodziewam się, że jeszcze cokolwiek uda się ustalić i cokolwiek uda się jeszcze zmienić.

Blanka Baranowska: Pierwsze co się nasuwa, to że oni byli perfekcyjnie przygotowani do procesu.

Piotr Schramm: Bezwzględnie tak. Uważam, że jeżeli chodzi i o merytorykę, i realizację takiego powiedzenia, że wiedzieć znaczy przewidzieć, i o PR - perfekcyjnie działanie.

Blanka Baranowska: Czy ewentualnie, jeśli międzynarodowy arbitraż albo jakieś ciało, które podjęłoby się tego, to istnieje duże ryzyko, że Rosja może się nie zgodzić na udział w tym przedsięwzięciu.

Piotr Schramm: Są dwie kwestie. Jedna to Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze. Uważam, że moglibyśmy tutaj realizować nasze pretensje, tylko pod warunkiem, że mielibyśmy je rzeczywiście merytoryczne i moglibyśmy stronie rosyjskiej zarzucić naruszenie procedury związanej z przyjętym załącznikiem trzynastym do konwencji chicagowskiej. Ja mogę powiedzieć jakie zarzuty padały ze strony przedstawicieli rządu, bo ja się z tymi zarzutami trochę nie łączę, ale jeżeli chodzi o nasze stanowisko - nie moją prywatną opinię, ale o stanowisko przedstawicieli rządu, to ono jest takie, że nie została wyczerpana procedura konsultacyjna, która jest zawarta w załączniku trzynastym - to jest główny zarzut. Ja rozumiem, że dalsza retoryka byłaby taka, że wy - strona rosyjska - zobowiązaliście się, że będziemy ten załącznik trzynasty stosować, a zatem i punkt, który dotyczy konsultacji - nie stosowaliście, więc naruszyliście tym samym przyjęte zasady, które miały obowiązywać między naszymi krajami. Jeżeli taką retorykę stosować dalej, ale mówię - ja się z nią nie łączę, ja ją tylko relacjonuje - to roszczenia możemy przedstawiać przed Trybunałem Sprawiedliwości. Co do arbitrażu, to ja oczywiście zgadzam się, że arbitraż byłby możliwy gdyby strona rosyjska zechciała się na niego zgodzić, już nawet nie przedłożyć dokumenty, bo to jest kolejny etap, ale w ogóle zgodzić się na sam arbitraż.