Wniosek, by nasi archeolodzy przebadali teren katastrofy pod Smoleńskiem, został już przekazany władzom w Moskwie. Rosjanie nadal go jednak rozpatrują - oświadczył szef MSWiA Jerzy Miller. Według ministra, nie wiadomo, kiedy zapadnie decyzja w tej sprawie. Wysłanie ekspedycji zapowiada od ponad tygodnia rząd.

Szef cywilnej komisji, która bada przyczyny wypadku minister Jerzy Miller wciąż mówi - trzeba się uzbroić w cierpliwość. Nie chce podawać nawet przybliżonego terminu wyjazdu. W tej sprawie wszystko zależy od woli Rosjan - dodał. Pamiętajmy, że mówimy o obszarze, który należy do jednostki wojskowej i nie mówimy o pracy, któa potrwa dzień, czy tydzień - mówił minister. Są pewne formalności, które wymagają wyjaśnienia i ustalenia na drodze dyplomatycznej - tłumaczył.

Minister w kancelarii premiera Michał Boni, który ma koordynować wysyłanie archeologów, zaklina rzeczywistość i mówi, że pojadą pod koniec tygodnia. Ale in podkreśla, że wszystko zależy od zgody Rosjan. Czekamy teraz na informacje ze strony rosyjskiej. W momencie, kiedy będzie ta zgoda, od technicznej strony ta możliwość będzie w drugiej połowie tego tygodnia - mówi.

Archeolodzy z Polskiej Akademii Nauk czekają nie tylko na zgodę Rosjan, ale także na uzgodnienie szczegółów ekspedycji z polskim rządem. Chodzi o ustalenia, kiedy załatwiane będą wizy, jak zdobyć zgodę na wwiezienie do Rosji specjalistycznego sprzętu, gdzie archeolodzy zostaną ulokowani i - przede wszystkim - kto pokryje koszty wyjazdu. Czekamy na te ustalenia z partnerem rządowym - mówi prof. Andrzej Buko, dyrektor Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Dzwonimy oczywiście codziennie do kancelarii premiera. Mamy zawsze odpowiedź, żeby czekać, ponieważ nasi partnerzy mają rozliczne zajęcia. Ja w to wierzę - dodaje.

Prof. Andrzej Buko zaznacza, że archeolodzy są gotowi ruszyć do Smoleńska w 2-3 dni od otrzymania zgody na wyjazd. Kolejne dwa dni zajmie dotarcie na miejsce, ponieważ zamierzają tam jechać samochodami terenowymi ze sprzętem.

Miller: Miejsce katastrofy zostanie odpowiednio zabezpieczone

Szef MSWiA i przewodniczący komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy Jerzy Miller poinformował dziś, że strona rosyjska zadeklarowała, iż miejsce katastrofy polskiego samolotu będzie tak zabezpieczone, by nie miały do niego dostępu osoby postronne. Wracając do swojej czwartkowej wizyty w Moskwie, podkreślił, że gdy zapytał o kwestie dostępności osób postronnych do miejsca katastrofy (w mediach pojawiły się informacje, że pozostało tam część rzeczy ofiar, które są zbierane, a nawet odsprzedawane jako pamiątki po katastrofie), wszyscy czuli się nieswojo i atmosfera stężała.

Dodał też, że nie ma kompetencji ani uprawnień, by ocenić, kto zawinił i dlaczego doszło do takiej sytuacji. Zaznaczył, że Rosja zadeklarowała, że teren zostanie otoczony kordonem i nikt postronny nie będzie miał do niego dostępu.

Szef MSWiA zaznaczył, że Rosja zadeklarowała, iż teren zostanie otoczony kordonem i nikt postronny nie będzie miał do niego dostępu. To jest rozwiązanie tymczasowe, ale jedyne możliwe w krótkim czasie i chyba wszyscy jesteśmy z takiej deklaracji zadowoleni, oby tylko była to deklaracja ściśle przestrzegana - powiedział.

Minister powtórzył, że prace kierowanej przez niego komisji będą wielomiesięczne. Komisja będzie rozpatrywała wszystkie elementy istotne z punktu widzenia nie samego zdarzenia, ale przyczyn, które do niego prowadziły - zaznaczył. Zapewnił też, że Polacy i Rosjanie pracują przy wyjaśnieniu okoliczności tragedii ręka w rękę.