Wszystkich żołnierzy ochraniających miejsce katastrofy w Smoleńsku przebadano na wykrywaczu kłamstw - podaje "Moskowskij Komsomolec". W ten sposób udało się ustalić, że to czterej żołnierze ukradli karty bankowe Andrzeja Przewoźnika, a później pobrali z jego konta blisko 6 tysięcy złotych. Inny dziennik - "Kommersant" - donosi, że zagadkę zniknięcia kart rosyjskie służby miały rozwiązać już w kwietniu.

Nie wiadomo, dlaczego te informacje ukrywano tak długo. "Kommersant" napisał, że śledztwo było prowadzone w głębokiej tajemnicy i dopiero wypowiedzi polskich polityków zmusiły Rosjan do reakcji.

"Moskowskij Komsomolec" pyta z kolei, jak żołnierze odpowiadający za zabezpieczenie miejsca katastrofy zdołali stamtąd zniknąć i zająć się opróżnianiem konta Andrzeja Przewoźnika. To pytanie ważne, bo sprawa skradzionych kart dowodzi, że - wbrew rosyjskim zapewnieniom - na miejscu katastrofy panował bałagan i nie można mówić o wzorowym zabezpieczeniu tego terenu. Prawdopodobnie właśnie dlatego strona rosyjska chciała sprawę kradzieży kart załatwić bez rozgłosu.

Kuriozalna jest również reakcja rosyjskiego resortu obrony. Dziennikarze usłyszeli tam, że wszelkie komentarze w tej sprawie pojawią się dopiero po udowodnieniu winy żołnierzom.

Pytań jest więcej

Jak ludzie z takimi życiorysami mogli pełnić służbę na lotnisku przyjmującym prezydenckie samoloty? - pyta dzisiaj dziennik "Izwiestija". Komitet Śledczy przy Prokuraturze Generalnej Federacji Rosyjskiej poinformował wczoraj, że trzej spośród czterech żołnierzy, którzy ukradli karty Andrzeja Przewoźnika, byli wcześniej sądzeni. Siergiej Syrow odpowiadał za grabież, Artur Pankratow - za fałszowanie, przechowywanie i przewożenie lub puszczanie w obieg sfałszowanych pieniędzy albo papierów wartościowych oraz Jurij Sankow - za kradzież. Karany nie był tylko Igor Pustowar.

Również "Moskowskij Komsomolec" zwraca uwagę na kryminalną przeszłość podejrzanych. Trzej z czterech zatrzymanych za szabrownictwo w samolocie prezydenta Polski to wcześniej sądzeni. To "niezły" wynik dla Armii Rosyjskiej - komentuje gazeta. Podaje również, że jesienią 2009 roku w rezerwie poborowej pozostawało około 100 tysięcy osób po wyrokach sądowych. Wówczas powołano 10-12 tysięcy takich osób, tyle samo wiosną tego roku. Obrońcy praw człowieka bili na alarm, że powoływanie do wojska osób karanych spowoduje wzrost "fali". Nikt nie sądził jednak, że ludzie tacy zostaną szabrownikami - pisze "Moskowskij Komsomolec".

Z kolei "Komsomolskaja Prawda" zauważa, że osoby po wyrokach powoływane są do wojska od 2005 roku, a ich liczba stale rośnie. Skandal z polskimi kartami kredytowymi to już nawet nie dzwonek ostrzegawczy, lecz grom dla naszych wojskowych strategów. Może trzeba staranniej podchodzić do materiału ludzkiego, który nie tylko nosi pagony, ale któremu powierzamy broń? - pisze gazeta. Dodaje, że żołnierz to też twarz państwa. I ta twarz powinna być czysta.

Historię z ograbieniem ciała Andrzeja Przewoźnika "Komsomolskaja Prawda" nazywa "dziką". Polacy trzymali ją w schowku przez półtora miesiąca, doskonale rozumiejąc, iż jeśli ją upublicznią w dniach żałoby narodowej, to konsekwencje będą nieprzewidywalne. Polacy rozumieli, że nasz wielomilionowy naród został wystawiony na cios przez czterech złoczyńców - podkreśla gazeta. Dodaje, że w Warszawie do ostatniej chwili powstrzymywano się przed ujawnieniem faktu szabrownictwa. Tym bardziej, że widziano tam, iż Moskwa prowadzi śledztwo w tej sprawie i że winni zostaną ukarani.

"Komsomolskaja Prawda" odnotowuje też jednak, że "niektórym polskim politykom zabrakło cierpliwości". W przedwyborczej walce, która rozgorzała w Polsce o urząd prezydenta, wszystkie metody okazały się dobre. W tej sytuacji, gdy w grę wchodzi dobrosąsiedztwo dwóch słowiańskich narodów, nie jest do końca zrozumiałe, kto jest większym szabrownikiem - ci, którzy przeszukiwali kieszenie ofiar, czy ci, którzy wykorzystali ich zdobycz do własnych celów politycznych - pisze gazeta.

Rządowa "Rossijskaja Gazieta" donosi z kolei, że resort obrony zapowiedział już, iż po ustaleniu przez sąd winnych złoży przeprosiny i będzie gotowy niezwłocznie zrekompensować skradzione środki finansowe.