Prezydent Miedwiediew obiecał wykonać telefon do gubernatora Smoleńska, tak aby ten teren katastrofy był mocniej chroniony, prawdopodobnie poprzez ogrodzenie tego terenu, aby osoby postronne tam nie mogły wchodzić - powiedział w sobotnim wideoczacie z Moskwy marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Jednak rzecznik gubernatora w rozmowie z korespondentem RMF FM stwierdził, że o ogrodzeniu tego miejsca nie było ani słowa. Był u nas pan Komorowski. Zobaczył miejsce i był zadowolony, że jest ochraniane - skomentował Andriej Jewsiejenkow.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych tłumaczy się, że w wysłanej do Moskwy nocie zawarto stwierdzenie, by Rosjanie zabezpieczyli miejsce katastrofy. Jednak nie wskazano konkretnej metody. Jak stwierdził rzecznik MSZ Piotr Paszkowski, od czasu przesłania tej noty trwają jeszcze rozmowy na temat konkretnego sposobu ograniczenia dostępu osób postronnych na miejsce tragedii.

Na razie miejscowe władze zdecydowały się jedynie na wystawienie tam stałego posterunku milicji. Jak usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Zasada, na miejscu pracuje też na stałe dwóch polskich konsulów. Monitorują pracę służb milicji obwodu smoleńskiego. Informują nas, że te patrole są w tej chwili dokonywane regularnie, że zwracana jest uwaga osobom co do niestosowności wkraczania na ten teren i przeszukiwania tego terenu - stwierdził Paszkowski. Rzecznik MSZ dodał, że prezydencki tupolew rozbił się na bardzo dużym obszarze, tj. 13 hektarów.