To, że głos nienależący do załogi, który zarejestrowała czarna skrzynka Tu-154 należał do szefa protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany, jest tylko sugestią. Nie potwierdzili tego polscy eksperci - powiedziała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Jak dodała, taka sugestia pojawiła się po zbadaniu, do kogo z osób znajdujących się na pokładzie można by zwrócić się "panie dyrektorze".

Zaznaczyła, że pytanie, dlaczego nazwisko Kazany, mimo że nie zostało potwierdzone, znalazło się w stenogramie z zapisu rozmów załogi, powinno być skierowane do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, który po stronie rosyjskiej wyjaśnia okoliczności tragedii i którego eksperci przygotowali odczyt nagrań. Odrębną analizę tych nagrań przygotowują też polscy specjaliści.

Ze stenogramu, który we wtorek upubliczniono, wynika, że kapitan samolotu Arkadiusz Protasiuk na 15 minut przed katastrofą rozpoczął rozmowę z osobą określoną jako Kazana. Powiedział: Panie dyrektorze, wyszła mgła. W tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść, spróbujemy zrobić jedno zejście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. - No to mamy problem - brzmiała odpowiedź. Możemy powisieć z pół godziny i odlecieć na zapasowe. Mińsk albo Witebsk - mówił też Protasiuk.

O godz. 8.30 w stenogramie znajduje się zdanie przypisanie Kazanie: Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić oraz inna niezrozumiała wypowiedź tej samej osoby.

Kopie zawartości czarnych skrzynek Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, przywiózł w poniedziałek do Polski minister Jerzy Miller. Szef MSWiA przewodniczy też polskiej komisji, która wyjaśnia okoliczności tej tragedii.