"Szwajcarski Bank Centralny (SNB), wprowadzając maksymalny kurs franka do euro na poziomie 1,20 EUR/CHF, ryzykuje destabilizację rynków walutowych i cen na rynku krajowym" - uważa Edward Hadas z działu Lex "Financial Timesa". W konsekwencji może to doprowadzić do wzrostu inflacji.

Główne ryzyko wiąże się z tym, że SNB może zostać zmuszony, by użyć dużej ilości franków dla ochrony przyjętego celu, co będzie oznaczało wprowadzenie nowej masy pieniądza do gospodarki krajowej - uważa Edward Hadas.

SNB czuł się zmuszony do tego działania dla ochrony szwajcarskiej gospodarki, która z pominięciem sektora finansowego jest zorientowana na eksport, głównie do eurostrefy. Realna rewaluacja franka do euro w ostatnich dwóch latach sięgnęła 25 proc. - zaznaczył w wywiadzie na portalu gazety.

Lex za najbardziej groźne uznaje posłużenie się przez SNB słowem "nieograniczona" (w domyśle podaż pieniądza), którą bank gotów jest zapewnić dla zapobieżenia przebiciu się franka przez nowoustalony dla niego górny próg.

Zwraca też uwagę, że skutkiem interwencji SNB będzie także i to, że bank ten zgromadzi dużą ilość euro i USD, które będzie musiał gdzieś ulokować. Stwarza to ryzyko perturbacji na innych rynkach.

Pierwszym skutkiem decyzji SNB był spadek kursu franka do euro o 8 proc. w ciągu niespełna 15 minut, co jest niespotykane na rynkach walutowych, na których wahania na ogół nie przekraczają 1 proc.