Senat przyjął unijny pakt fiskalny, który ma dyscyplinować finanse publiczne państw strefy euro. Izba nie poparła wniosku PiS o jego odrzucenie. "Tracimy kontrolę nad dalszym biegiem zdarzeń, a ten dalszy bieg to domino" - mówił w czasie debaty senator PiS Grzegorz Bierecki. Wcześniej ustawę zaakceptował Sejm. Teraz pakt trafi do podpisu do prezydenta.

Za ustawą o ratyfikacji zagłosowało 57 senatorów, przeciw było 26. Wniosek o odrzucenie ustawy poparło 27 senatorów, a 56 było przeciw. Dokument trafi teraz do podpisu do prezydenta Bronisława Komorowskiego. Parlamentarzyści PiS zapowiadają jednak, że skierują ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ich zdaniem tryb głosowania nad nią był niezgodny z ustawą zasadniczą.

Rząd w projekcie ustawy ratyfikacyjnej zaproponował zastosowanie art. 89 konstytucji, który zakłada ratyfikację umowy przez prezydenta przy uprzednim wyrażeniu na to zgody przez Sejm i Senat zwykłą większością głosów. Według PiS w tego typu sprawie do przegłosowania ustawy potrzebna jest większość 2/3 głosów w obu izbach parlamentu. 

Po dzisiejszym głosowaniu senator Marek Borowski zauważył, że w Senacie ustawa uzyskała właśnie taką większość. W czasie debaty przekonywał natomiast, że zapisy paktu nie są szkodliwe dla Polski, a wręcz przeciwnie - jest on w naszym interesie. Jeżeli jedynym skutkiem ratyfikacji paktu są dodatkowe możliwości działania dla polskich władz, to nie ma uzasadnienia postulat przyjmowania go przez parlament kwalifikowaną większością głosów - mówił. Dodał, że za ratyfikacją paktu przemawia też fakt, że "nieobecni nie mają racji i trzeba być tam, gdzie zapadają decyzje".

"To utrata kontroli parlamentu nad skutkami paktu"

Grzegorz Bierecki z PiS, przedstawiając sprawozdanie tzw. mniejszości komisji, apelował z kolei o odrzucenie ustawy. Zaznaczył, że tryb jej uchwalania przez parlament, czyli zwykłą większością głosów, jest niezgodny z konstytucją. Senat, stojąc na straży konstytucji, powinien tę ustawę odrzucić - mówił.

Jego zdaniem z opinii MSZ wynika, że podpisanie paktu umożliwia polskiemu rządowi złożenie jednostronnej deklaracji, że zapisy paktu obowiązują Polskę, nawet jak będzie ona poza strefą euro. Praktycznie Sejm i Senat zrzeka się, przyjmując tę ustawę, kontroli nad momentem i okolicznościami złożenia jednostronnego oświadczenia przez rząd RP, dotyczącego zastosowania całego paktu w stosunku do naszego kraju. To utrata kontroli parlamentu nad skutkami paktu, który przynosi niebywałe konsekwencje dla rozwoju Polski - ostrzegał Bierecki. Tracimy kontrolę nad dalszym biegiem zdarzeń, a ten dalszy bieg zdarzeń to domino - dodał.

Nie może być zgody na to, by tak niebezpieczny traktat oddawać do dyspozycji liberalnemu rządowi - grzmiał z kolei Bogdan Pęk.

Ustawa trafiła do Senatu w błyskawicznym tempie

Senatorowie PiS mieli zastrzeżenia także do trybu prac nad ustawą w Senacie. Na wniosek marszałka Bogdana Borusewicza Izba rozszerzyła porządek obrad o debatę nad ustawą o ratyfikacji traktatu. Sprzeciwiali się temu senatorowie PiS, ale zostali przegłosowani. Ich zdaniem doszło do złamania regulaminu Senatu, który mówi m.in., że "projekt porządku obrad Senatu ustala marszałek Senatu, przy czym do porządku obrad mogą być wniesione jedynie sprawy znane senatorom z druków rozdanych nie później niż na 3 dni przed posiedzeniem". Tymczasem druki te otrzymali dopiero w czasie posiedzenia.

Roczny deficyt nie może przekroczyć 0,5 proc. PKB

W środę ustawę o ratyfikacji paktu fiskalnego uchwalił Sejm. Unijny traktat wymusza większą dyscyplinę w finansach publicznych państw strefy euro, ustanawiając nowe, bardziej automatyczne sankcje. Zawiera on nową złotą regułę wydatkową, według której roczny deficyt strukturalny danego kraju nie może przekroczyć 0,5 proc. nominalnego PKB. Kraje muszą ją wdrożyć do prawa narodowego, najlepiej konstytucji. Jeśli tego nie zrobią, mogą otrzymać kary w wysokości do 0,1 proc. PKB.

Polska, jak i inne kraje spoza euro, nie mając wspólnej waluty, nie mają obowiązku przystąpienia do nowej umowy. Nie muszą wdrażać jej postanowień, nawet jeśli ratyfikują traktat, póki nie przystąpią do strefy euro. Chyba że, jak precyzuje umowa, "wyrażą intencję, że chcą wcześniej być zobligowane postanowieniami umowy lub jej poszczególnymi elementami.

(MRod)