Szef MSW Niemiec Horst Seehofer wykluczył możliwość zamknięcia granicy polsko-niemieckiej. Po posiedzeniu rządu mówił na konferencji prasowej jedynie o planach zwiększenia wspólnych patroli na granicy po stronie Polski. Wszystko po to, by zapobiec nielegalnemu przedostawaniu się za Odrę migrantów, którzy docierają tam przez Polskę z Białorusi.

Rząd w Berlinie dyskutował dziś na temat migracji do Niemiec. Chodzi o obywateli między innymi Syrii, Iraku, Iranu i Afganistanu, którzy z Białorusi przez Polskę przedostają się do naszych zachodnich sąsiadów.

"Bild" podaje, że każdego dnia tego miesiąca w Niemczech zatrzymywanych było ponad 160 migrantów, którzy przedostali się do tego kraju nielegalnie. Od 1 października doszło do 3104 nielegalnych przekroczeń granicy polsko-niemieckiej.

Po posiedzeniu rządu minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer oświadczył, że planowanych jest więcej wspólnych patroli na granicy po polskiej stronie. Jak poinformował, ich celem jest identyfikacja osób przekraczających nielegalnie granicę, ale także ujawnianie przestępstw związanych z migracją, np. zatrzymywanie przemytników.

Seehofer mówił, że reżim Alaksandra Łukaszenki oferuje ruch bezwizowy dla osób z Syrii, Afganistanu i innych krajów, kierując ich na zewnętrzną granicę UE, aby zemścić się za unijne sankcje. "Jest to forma hybrydowego zagrożenia, w którym migranci są wykorzystywani jako broń polityczna" - powiedział.

Jednocześnie wykluczył możliwość zamknięcia granicy polsko-niemieckiej.

"Zamknięcie granicy nie jest przez nikogo planowane i byłoby prawnie bardzo wątpliwe, ponieważ Polacy ze swojej strony podjęli bardzo mocne inicjatywy, aby zapobiec nielegalnej migracji" - powiedział minister.