Tegoroczny sezon huraganowy na Oceanie Atlantyckim ma być ekstremalnie aktywny - uważają naukowcy z Colorado State University. Główną przyczyną tak odważnej prognozy są cieplejsze niż zwykle wody Atlantyku.

W czwartek światło dzienne ujrzała prognoza dotycząca zbliżającego się sezonu huraganowego na Atlantyku autorstwa naukowców z Colorado State University (CSU). Wśród meteorologów to bardzo prestiżowa uczelnia, od dawna zajmująca się prognozami i statystykami dotyczącymi cyklonów tropikalnych występujących w pobliżu Stanów Zjednoczonych.

Uczeni nie owijają w bawełnę i twierdzą, że tegoroczny sezon huraganowy będzie ekstremalnie aktywny. Głównych powodów takiego stanu rzeczy upatrują w cieplejszych niż zwykle wodach Atlantyku i prognozowanym końcu zjawiska El Niño, które w szczycie sezonu może zastąpić La Niña.

Ogólnie rzecz biorąc, La Niña koreluje z silniejszymi sezonami huraganowymi. W przypadku El Niño jest wręcz przeciwnie - towarzyszące zjawisku wiatry "rozbijają" tworzące się cyklony tropikalne.

Może powstać 11 huraganów

Specjaliści z CSU prognozują wystąpienie:

  • 23 cyklonów tropikalnych o statusie co najmniej burzy tropikalnej (wiatr ciągły o prędkości co najmniej 63 km/h; średnio każdego roku występuje 14 takich cyklonów),
  • 11 huraganów (wiatr o prędkości co najmniej 119 km/h; średnio każdego roku występuje 7 takich cyklonów),
  • 5 huraganów co najmniej 3. kategorii w skali Saffira-Simpsona (ang. major hurricane, wiatr o prędkości co najmniej 178 km/h; średnio każdego roku występują 3 takie cyklony).

Pół biedy, jeśli silny huragan utworzy się nad otwartymi wodami Atlantyku, z dala od lądu i tam zostanie do momentu, aż się rozproszy. W tym kontekście meteorolodzy również nie mają dobrych wieści. "Ze znacznym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że huragany co najmniej 3. kategorii uderzą w kontynentalne Stany Zjednoczone i w Karaiby" - przekonują naukowcy z CSU.

Podczas sezonu huraganowego czujnością muszą wykazać się nie tylko mieszkańcy wschodniego i południowego wybrzeża Ameryki, ale też przedsiębiorstwa energetyczne.

Zatoka Meksykańska, która w szczycie sezonu niekiedy wręcz się gotuje i gdzie bardzo często tworzą się silne cyklony tropikalne, odpowiada za 15 proc. całkowitego wydobycia ropy naftowej w USA i 5 proc. wydobycia gazu ziemnego. Prawie 50 proc. zdolności w zakresie rafinacji ropy naftowej również znajduje się na brzegach Zatoki Meksykańskiej. Jakikolwiek przestój w wydobyciu czy produkcji to straty rzędu milionów dolarów.

Ubiegłoroczny sezon był aktywny i to pomimo El Niño

Jeśli prognoza badaczy z CSU się sprawdzi, Amerykanie doświadczą kolejnego z rzędu aktywnego sezonu huraganowego na Atlantyku. W ubiegłym roku powstało 20 cyklonów tropikalnych o statusie co najmniej burzy tropikalnej, z których 7 miało siłę huraganu, a 3 - siłę huraganu co najmniej 3. kategorii w skali Saffira-Simpsona.

To sprawiło, że ubiegłoroczny sezon był czwartym najbardziej aktywnym w historii obserwacji. Co ciekawe, w ubiegłym roku utrzymywało się zjawisko El Niño, którego w tym roku - jak wiemy - ma nie być.

W 2023 roku najsilniejszy był powstały w pierwszej połowie września huragan Lee, który generował wiatr ciągły o prędkości 270 km/h. Ciśnienie w oku spadło wówczas do 926 hektopaskali. To podstawowe parametry, którymi opisujemy siłę cyklonów tropikalnych. W całym ubiegłorocznym sezonie zginęło 18 osób, a straty oszacowano na ponad 4 mld dolarów.

Wrześniowy szczyt aktywności

Sezon huraganowy wystartuje 1 czerwca i zakończy się 30 listopada. Niemniej jednak, jeśli jakikolwiek cyklon tropikalny powstanie po tej dacie, nadal będzie zaliczany do sezonu huraganowego.

Daty graniczne sezonu huraganowego to efekt dziesiątek lat obserwacji - wtedy na Oceanie Atlantyckim formuje się najwięcej cyklonów tropikalnych.

Z klimatologicznego punktu widzenia, szczyt aktywności na Atlantyku przypada na 10 września. Wzmożoną aktywność obserwujemy jednak od końca sierpnia, przez cały wrzesień.