"Przepisy nie są dopasowane do rzeczywistości" - tak lekarze rodzinni oceniają w RMF FM regułę, zgodnie z którą mają badać osobiście, w ciągu 48 godzin, wszystkich pacjentów zakażonych koronawirusem w wieku 60+. Ten przepis wprowadzono tydzień temu jako jeden z elementów strategii na piąta falę pandemii.

Lekarze przekonują, że zapisy nie powinny być tak sztywne jak teraz, bo nie nadążają za rzeczywistością. Krajowa konsultant w dziedzinie medycyny rodzinnej profesor Agnieszka Mastalerz-Migas podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem, że rozwiązanie, które wprowadza obowiązkowe badanie pacjenta w wieku 60+ z dodatnim wynikiem testu na Covid-19, nie jest dobrym pomysłem. 

Po pierwsze, nie zawsze objawy kliniczne są nasilone w pierwszych dwóch dobach, często pacjent może później potrzebować tej wizyty. Wprowadzony obowiązek może spowodować, że pacjenta trudno będzie zbadać jeszcze raz - dodaje. 

Po drugie, samo kryterium wiekowe, bez uwzględnienia objawów klinicznych, powoduje, że "wycinamy" pacjentów młodszych, którzy mogą być obciążeni. Możemy mieć zdrowego 60-latka, który jest zaszczepiony trzema dawkami i ma lekkie objawy i możemy mieć równolegle ciężko schorowanego 59-latka, który jest niezaszczepiony, ma cukrzycę i słabo odpowiedział na szczepienie. Będzie miał większe ryzyko ciężkiego przebiegu. Zasugerowałam panu ministrowi ewentualne rozwiązania do rozważenia - dodaje profesor Agnieszka Mastalerz-Migas.

Wśród tych rozwiązań jest większe wykorzystanie systemu DOM, czyli Domowej Opieki Medycznej, który zdalnie monitoruje stan pacjenta. Na podstawie tych parametrów można decydować, kto i kiedy wymaga wizyty. 

Wiemy, że ciągły monitoring jest bardzo ważny. W ramach systemu DOM można kilka razy dziennie, na przykład pod kątem nasycenia krwi tlenem. Obserwujemy, kiedy stan pacjenta się pogarsza, możemy to szybko wychwycić - dodaje profesor Agnieszka Mastalerz-Migas.

Prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych: Źle oceniam działanie tych przepisów

Źle oceniam działanie przepisów, które bezpodstawnie różnicują prawa pacjentów oczekujących pomocy od lekarzy. Ich skutkiem może być sytuacja, w której nieświadomy poważnego zagrożenia pacjent oczekuje w poczekalni na swoją wizytę i jest wyprzedzony przez pacjentów żądających przynależnego im pierwszeństwa w badaniu z powodu niezagrażających życiu dolegliwości - przekonuje doktor Agnieszka Jankowska-Zduńczyk, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych. Takie sytuacje mają miejsce. Tym gorzej, im poważniejsze opóźnione rozpoznania są stawiane pacjentom. Różnicowanie pacjentów tworzy sztuczne podziały, wzbudza konflikty, nastawia pacjentów przeciw sobie i wzmaga niepokój, strach, agresję. W takich warunkach trudno nie tylko jest pracować, ale przede wszystkim ratować zdrowie naszych pacjentów - dodaje.

Na pytanie naszego dziennikarza, co mogłoby ułatwić pracę lekarzom rodzinnym, doktor Agnieszka Jankowska-Zduńczyk odpowiada, że proces może ułatwić pozostawienie lekarzom decyzji co do sposobu badania pacjentów. Nie jest możliwe, żeby regulacja prawna przewidziała wszystkie możliwe sytuacje kliniczne, w których lekarze mają postępować zgodnie z nią, bez narażania na niebezpieczeństwo zdrowia i życia wszystkich.

Dlatego właśnie profesjonaliści medyczni wykonują swoje obowiązki na podstawie osobnych regulacji ustawowych na podstawie prawa wykonywania zawodu. Dwuletni okres stanu epidemicznego pozwolił wypracować formy opieki nad ogromną liczbą chorujących jednocześnie, na przykład system DOM. Zgodnie z obowiązującymi cały czas regulacjami wszyscy po 55. roku życia objęci są tą opieką. Możliwość ścisłego monitorowania parametrów zdrowotnych jest zapewniona nie tylko w godzinach pracy POZ, od poniedziałku do piątku, między 8:00 a 18:00. Jest też możliwość szybkiego reagowania w sytuacji nagłego pogorszenia stanu zdrowia, w przeciwieństwie do możliwości POZ - dodaje doktor Agnieszka Jankowska-Zduńczyk.

Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przekonywał w rozmowie z naszym reporterem, że nowe przepisy wprowadzono, by szczególnie chronić starszych pacjentów. Większość zgonów po zakażeniu koronawirusem w ostatnich dniach dotyczyła właśnie osób, które skończyły sześćdziesiąt lat.

Opracowanie: