​Tanzania, która przez długi czas zaprzeczała, że Covid-19 to choroba, którą należy się przejmować, rozpoczęła akcję szczepień. To jeden z ostatnich krajów na świecie, który zdecydował się na taki krok. Wśród zwlekających pozostają m.in. Erytrea, Burundi oraz Korea Północna.

28 lipca prezydent Tanzanii Samia Suluhu Hassan przyjęła szczepionkę amerykańskiej firmy Johnson & Johnson. Zachęciła także do szczepień przeciwko Covid-19 innych mieszkańców kraju, podkreślając, że Tanzania "nie jest wyspą" i nie może się łatwo odizolować.

Jestem matką czwórki dzieci, babcią wielu wnucząt, żoną i przede wszystkim prezydentem oraz zwierzchnikiem tanzańskich sił zbrojnych - powiedziała. Możecie sobie wyobrazić, jak wiele osób na mnie polega. Jeśli szczepionki nie byłyby bezpieczne, to nie ryzykowałabym swojego życia - mówiła, zachęcając do szczepień obywateli, którzy wciąż boją się preparatów. 

Tanzania zamierza na początek zaszczepić osoby starsze, z dodatkowymi schorzeniami oraz niektórych pracowników, np. ochrony zdrowia. Kraj nie ma do dyspozycji wielu dawek, ale stara się uzyskać kolejne. W tym afrykańskim państwie żyje 58 milionów ludzi.

Tanzania bardzo długo sprzeciwiała się podejmowaniu jakichkolwiek działań w związku z pandemią koronawirusa. Były prezydent John Magufuli mówił, że wirus może zostać pokonany przez modlitwę lub tradycyjne metody, np. inhalacje parą wodną. W styczniu przekonywał, że szczepionki są groźne.

Jeśli biały człowiek był w stanie wytworzyć szczepionki (przeciw Covid-19), to powinien był już wymyślić szczepionki przeciwko AIDS - mówił w orędziu transmitowanym w telewizji.

Jeszcze w lutym wysoko postawieni urzędnicy odpowiedzialni za ochronę zdrowia przed kamerami pili koktajle z imbirem, czosnkiem i cytryną, zapewniając, że to najlepszy sposób na zwalczanie wirusa.

Magufuli od lutego przestał się jednak pokazywać publicznie. Media podawały, że leży w szpitalu w Nairobi, gdzie jest podłączony do respiratora i choruje na Covid-19. Chorobie zaprzeczali politycy rządowi. Prezydent Tanzanii zmarł 17 marca, a jako oficjalną przyczynę śmierci podano problemy z sercem.

Władzę w kraju przejęła dotychczasowa wiceprezydent Samia Suluhu. W odróżnieniu od swojego poprzednika prowadziła odmienną politykę wobec pandemii koronawirusa. W kraju wprowadzono m.in. dwutygodniową kwarantannę dla podróżujących z niektórych krajów. W czerwcu Tanzania dołączyła do programu COVAX.

Mimo zdecydowanie bardziej naukowego podejścia do pandemii, Samia Suluhu zachęciła obywateli do inhalacji parą wodną i terapii ziołowych, jeśli tylko czują, że im to pomaga w przejściu Covid-19. 

Media zwracają uwagę na zmiany, jakie zaszły w Tanzanii. Jeszcze w lutym, lekarz i parlamentarzysta dystryktu Nzega Hamisi Kigwangala sprzeciwiał się szczepionkom przeciw Covid-19. Ale w lipcu zrobiono mu zdjęcie, jak szczepi się rosyjskim jednodawkowym preparatem Sputnik Light.

Szczepionka to jedyny sposób, by być bezpiecznym. Jeśli ktoś ma okazję się zaszczepić, to nie powinien marnować czasu, tylko to zrobić - powiedział w rozmowie z NPR.

Dane dotyczące zakażeń i zgonów w Tanzanii są mocno szczątkowe. Przez długi czas w ogóle nie raportowano nowych przypadków, a teraz informacje podaje się nieregularnie. 

Kilka krajów na całym świecie wciąż nie chce szczepić swoich obywateli. Wśród nich są m.in. afrykańskie państwa jak Burundi i Erytrea. Nie widać także chęci do szczepień ze strony Korei Północnej.