"Szefowie dyplomacji USA i Rosji, John Kerry i Siergiej Ławrow, nie poczynili w czasie dwóch krótkich rozmów żadnych postępów w kwestii ewentualnego rozejmu w syryjskim mieście Aleppo" - poinformowało źródło z otoczenia sekretarza stanu USA.

Nie ma żadnych postępów ani ustaleń w sprawie Aleppo - poinformowano tuż przed wyjazdem Kerry'ego z Hamburga, gdzie trwa doroczne posiedzenie rady ministerialnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Według tego przedstawiciela USA Kerry powiedział rosyjskim dziennikarzom, że wysiłki będą kontynuowane.

Sam Kerry oznajmił po drugim dwustronnym spotkaniu z rosyjskim ministrem, które odbyło się w czwartek, że "ma nadzieję" na osiągnięcie porozumienia z Moskwą, które umożliwiłoby syryjskim rebeliantom bezpieczne opuszczenie Aleppo.

W czwartek niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier poinformował dziennikarzy, że szef amerykańskiej dyplomacji opuścił spotkanie OBWE, aby udać się do Paryża na dalsze rozmowy w sprawie Syrii, które zaplanowano na sobotę. Pod koniec listopada szef francuskiego MSZ Jean-Marc Ayrault zapowiadał, że Francja zamierza zorganizować spotkanie krajów, popierających umiarkowaną opozycję w Syrii.

Kerry i Ławrow rozmawiali o sytuacji w Syrii już w środę wieczorem w Hamburgu - informował wcześniej Departament Stanu. Po spotkaniu dyplomaci nie złożyli żadnych oświadczeń.

W środę sześć krajów zachodnich z USA na czele wezwało do natychmiastowego wstrzymania ognia w Aleppo na północy Syrii, by umożliwić dostarczenie pomocy humanitarnej mieszkańcom wschodnich dzielnic, atakowanych przez syryjskie wojska wspierane przez Rosję.

W rozpoczętym w czwartek w Hamburgu dwudniowym posiedzeniu rady ministerialnej OBWE udział bierze ok. 50 ministrów spraw zagranicznych.

Komu rozmowy nie w smak?

Na szybkim porozumieniu w sprawie działań w Syrii podobno zależy Barackowi Obamie. Chciałby, żeby nastąpiło to jeszcze przed końcem kadencji. Kłopot w tym, że czego innego oczekuje Rosja, a czego innego oczekują USA - podkreśla nasz korespondent w USA. 

Dodatkowo ludzie z otoczenia Trumpa naciskają już na Obamę, by nie podejmował żadnych decyzji, które zwiążą ręce nowemu prezydentowi. Ostatnio powiedział, że "nie chce angażować się w konflikty reżimów, o których w USA mało kto wie". 

(mal)