Jeżeli Izrael wstrzyma ataki powietrzne na Strefę Gazy Hamas będzie gotów wypuścić blisko 200 zakładników - takie informacje przekazało ministerstwo spraw zagranicznych Iranu. Organizacja palestyńska nie komentuje tych doniesień. Nie jest jednak tajemnicą, że to Teheran jest głównym sponsorem Hamasu i będzie zapewne potrafił wymusić na jego liderach konkretne decyzje.

Informację o możliwym uwolnieniu przez Hamas zakładników przekazał rzecznik irańskiego MSZ Nasser Kanaani.

Według Kanaaniego Iran zawarł rodzaj porozumienia z liderami Hamasu, którzy mieli oświadczyć, że są gotowi przygotować operację uwolnienia przetrzymywanych blisko 200 osób. To nie będzie jednak możliwe dopóki Izrael nie przestanie bombardować dzielnic w Gazie.

Organizacja palestyńska nie potwierdza tych doniesień. Wcześniej Hamas oświadczył jedynie, że jest gotów wymienić jeńców na "tysiące Palestyńczyków" przetrzymywanych przez Izrael. Formacja uznawana za terrorystyczną twierdzi też, że posiada wystarczające zasoby, by stawiać opór wojskom IDF "przez długi czas".

Informacje z Iranu są jednak o tyle znaczące, że Teheran jest głównym sponsorem Hamasu.

Terroryści z Hamasu przejęli dostawy dla ludności

Izraelskie media powołując się na ONZ informują, że bojownicy Hamasu wkroczyli do magazynów należących do Agencji ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA). Zabrano przeznaczone dla ludności cywilnej leki i paliwo.

Ludzie twierdzący, że "są z ministerstwa zdrowia zarządzanego przez Hamas", załadowali na ciężarówki materiały medyczne i paliwo - napisała UNRWA, dodając, że wszelkie jej zapasy powinny służyć wyłącznie pomocy humanitarnej i że "surowo potępia" jakiekolwiek inne ich wykorzystanie.

Przedstawiciele Hamasu twierdzą, że działali sami

Wojna w Gazie jest "bitwą palestyńską i decyzja o przystąpieniu do niej była decyzją palestyńską" podjętą przez Hamas i jego wojskowe skrzydło, Brygady Izz ad-Din al Kassam, "wraz z palestyńskimi frakcjami ruchu oporu" - przekazał agencji AP Ahmed Abdul-Hadi, przedstawiciel Hamasu w Libanie.

Organizacja odżegnuje się od twierdzeń, że jakiekolwiek inne państwa lub formacje brały udział w przygotowaniach do ataku 7 października. Przedstawiciele ugrupowania dodają jednak, że ich sojusznicy nie pozwolą na "zagładę Gazy" ani przeprowadzenie szeroko zakrojonej operacji lądowej.

O tym, że napięcie między Izraelem a jego przeciwnikami rośnie od początku konfliktu świadczą kolejne incydenty na północy kraju. Dziś pojawiły się informacje, że bojownicy libańskiego Hezbollahu niszczą kamery na izraelskich posterunkach, co ma uniemożliwić monitorowanie ruchów za granicą.