Ofensywa lądowa, którą Izrael zamierza wkrótce rozpocząć w Strefie Gazy, będzie długa i trudna, ponieważ wymagać będzie zlikwidowania sieci podziemnych tuneli, wykorzystywanych przez Hamas w jego operacjach - oznajmił izraelski minister obrony Joaw Galant. Z kolei rzecznik sił izraelskich kontradmirał Daniel Hagari zapowiedział, że Izrael tej nocy rozszerzy operacje lądowe w Strefie Gazy. Doradca izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, Mark Regew, w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji stwierdził: "dziś w nocy Hamas poczuje nasz gniew".

Przedstawiciele władz Izraela i amerykańskiej administracji powiedzieli telewizji ABC News, że operacje prowadzone w piątek późnym wieczorem w Strefie Gazy nie stanowią właściwej ofensywy na pełną skalę. Peter Lerner, jeden z rzeczników Sił Obronnych Izraela (IDF) zapewnił ABC News, że oczekiwana inwazja jeszcze się nie rozpoczęła.

Doradca izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, Mark Regew, powiedział wieczorem w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji Fox News, że Izrael zwiększa presję na Hamas, trwają jego operacje militarne.

Gdy to się skończy, Strefa Gazy będzie zupełnie inna - dodał Regew.

Z kolei w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji MSNBC Regew oświadczył, że "dziś w nocy Hamas poczuje nasz gniew"Hamas zapłaci za swoje zbrodnie przeciw ludzkości, tej nocy zaczynamy mu odpłacać - dodał.

"Jeśli (premier Izraela Benjamin) Netanjahu zdecyduje się wkroczyć dziś w nocy do Gazy, to ruch oporu jest gotowy" - oznajmił ow komentarzu na Telegramie członek biura politycznego Hamasu Izzat al-Riszk. 

Portal Times of Israel podaje wieczorem, że według źródeł palestyńskich izraelska armia lądowa z użyciem czołgów prowadzi operacje w Strefie Gazy. Trwa intensywna wymiana ognia.

Wcześniej w piątek izraelskie siły powietrzne przeprowadziły intensywne bombardowania eksklawy, prawdopodobnie przygotowując inwazję lądową - podaje portal.

Brak łączności ze Strefą Gazy

2,3 mln ludzi mieszkających w Strefie zostało de facto pozbawionych łączności ze światem. Firmy Jawwal i Paltel, dostawcy usług telekomunikacyjnych w Strefie Gazy, poinformowała wieczorem, że powodu intensywnych bombardowań przestały działać telefony komórkowe i internet.

Czerwony Półksiężyc poinformował, że stracił wszelką łączność ze swoimi zespołami medycznymi i salami operacyjnymi. Inne organizacje pomocowe przekazały, że straciły kontakt ze swoimi placówkami w Strefie Gazy. 

Wicepremier i minister spraw zagranicznych Jordanii Ajman Safadi poinformował natomiast wieczorem, że jeśli Izrael rozpocznie inwazję lądową w Strefie Gazy, to "wynikiem będzie katastrofa humanitarna na epicką skalę".

Dwie fazy operacji

Izraelski minister obrony Joaw Galant, który rozmawiał w Tel Awiwie z grupą zagranicznych korespondentów, powiedział, że ofensywa lądowa zostanie przeprowadzona po kilku tygodniach ataków na Strefę Gazy z powietrza. Ze względu na dużą sieć podziemnych tuneli, "zajmie to dużo czasu", zanim izraelskie siły będą mogły przystąpić do drugiej fazy operacji.

Ta druga faza, o "niskiej intensywności", polegać ma na likwidowaniu mniejszych "ośrodków oporu" Hamasu - wyjaśnił Galant.

Odnosząc się do zakazu wwożenia paliwa do Strefy Gazy, krytykowanego przez organizacje humanitarne, minister powiedział, że Hamas skonfiskowałby każdą ilość paliwa dostarczonego do Strefy, ponieważ wykorzystuje je do generatorów pompujących powietrze do podziemnych tuneli. Galant pokazał dziennikarzom zdjęcia lotnicze, przedstawiające - jak wyjaśnił - szyb tunelu położony tuż obok szpitala.

Sieć tuneli bezprecedensowym wyzwaniem

Szef Pentagonu Lloyd Austin ocenił, że sieć tuneli w Strefie Gazy będzie dla izraelskich sił bezprecedensowym wyzwaniem. Dodał też, że kampania sił amerykańskich w Iraku o odbicie Mosulu, która zajęła dziewięć miesięcy, może się w sumie okazać łatwiejsza niż to, co czeka Izraelczyków - relacjonuje Reuters.

Źródła w izraelskich siłach bezpieczeństwa - cytowane przez agencję - przyznają, że bombardowania Strefy Gazy nie wyrządziły większych szkód w sieci tuneli. Jest ona tak gęsta, że w Izraelu nazywana jest "metrem". Według źródeł wywiadowczych nadal działają też te podziemne przejścia, przez które z Egiptu transportowane jest zaopatrzenie do Strefy Gazy.

Hamas prowadzi wojnę ze szpitali

Rzecznik Izraelskich Sił Obronnych (IDF) kontradmirał Daniel Hagari oznajmił podczas konferencji prasowej, że bojownicy Hamasu "prowadzą wojnę ze szpitali", w których przemieszczają się bez ograniczeń. Hamas przekształcił szpitale w centra kontroli i dowodzenia oraz kryjówki dla terrorystów i dowódców, a jedna z najważniejszych baz operacyjnych organizacji znajduje się pod szpitalem Szifa w mieście Gaza - dodał Hagari.

Członek biura politycznego Hamasu Izzat al-Riszk, cytowany przez portal Times of Israel, nazwał wypowiedź Hagariego kłamstwem i "preludium do następnej masakry" mieszkańców Strefy Gazy.

Hagari zapewnił jednak podczas konferencji prasowej, że informacje o wykorzystywaniu szpitali przez Hamas zostały oparte na wielu danych wywiadowczych zebranych przez różne służby, a informacje te udostępniono już sojusznikom Izraela. Podkreślił też, że jeśli "obiekty medyczne są wykorzystywane do działań terrorystycznych, to w świetle prawa międzynarodowego tracą status chroniony".

Stany Zjednoczone apelują o "pauzę humanitarną"

Prowadzimy rozmowy z Izraelem na temat "pauzy humanitarnej" w działaniach zbrojnych, by pozwolić na uwolnienie zakładników i uważamy, że Izrael powinien to poprzeć - powiedział w piątek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Przedstawiciel Białego Domu stwierdził jednocześnie, że USA nie wyznaczyły Izraelowi żadnych "czerwonych linii" dla jego operacji wojskowych.

Administracja USA prowadzi rozmowy z Izraelem na temat przerwy w walkach. Uważamy, że jeśli pauza - lub pauzy - mogą pozwolić na uwolnienie zakładników, to jest to coś, co absolutnie byśmy wsparli i uważamy, że Izrael też powinien to poprzeć" - powiedział Kirby. Zaznaczył jednocześnie, że im mniej mówi się na temat negocjacji dotyczących zakładników, tym lepiej dla porwanych.

Przedstawiciel Białego Domu odmówił jakichkolwiek komentarzy na temat operacji Sił Obronnych Izraela i potwierdzenia, że izraelskie wojska wkroczyły do Strefy Gazy. 

Rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ

Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło w piątek rezolucję, zainicjowaną przez państwa arabskie, wzywającą do "humanitarnego rozejmu" w konflikcie między Izraelem a palestyńskim Hamasem. Jest to pierwszy dokument przyjęty przez ONZ w reakcji na konflikt.

Za rezolucją opowiedziało się 120 państw, przeciwko było 14. Polska i 44 inne państwa wstrzymały się od głosu. Wśród głosujących przeciw były m.in. Stany Zjednoczone, Izrael, Węgry, Austria i Czechy.

Przegłosowany przez Zgromadzenie niewiążący dokument jest pierwszym przyjętym przez ONZ po tym, gdy w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zablokowano dwie rezolucje zgłoszone przez Rosję i USA.

Tekst wzywa do "natychmiastowego, trwałego i podtrzymanego rozejmu humanitarnego, prowadzącego do przerwania walk", a także do szanowania zasad prawa międzynarodowego przez wszystkie strony, w tym do ochrony cywilów, szkół i szpitali. Państwa wezwały też do pozwolenia na dostarczenie pomocy humanitarnej.

W tekście rezolucji nie znalazło się potępienie zamachów Hamasu z 7 października. Poprawkę dodającą słowa o potępieniu i wzywającą do uwolnienia zakładników zgłosiła Kanada, ale choć poparła je większość państw, nie zyskała ona wymaganych 2/3 głosów (przeciwko były m.in. państwa arabskie, Chiny, Rosja i Turcja).

To czarny dzień dla ONZ i ludzkości - mówił ambasador Izraela przy ONZ Gilad Erdan w reakcji na uchwalenie rezolucji. Zapewnił, że jego kraj będzie w dalszym ciągu używać "wszelkich środków", którymi dysponuje, aby "uwolnić świat od zła, które reprezentuje Hamas" i "sprowadzić zakładników do domu".

Zdaniem izraelskiego dyplomaty głosowanie pokazało, że większość społeczności międzynarodowej "woli wspierać nazi terrorystów zamiast Izraela".

Szczerski: Strategia zbiorowej kary jest błędna

Ambasador RP przy ONZ Krzysztof Szczerski wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego, uzasadniając wstrzymanie się przez Polskę od głosu w sprawie rezolucji. Podkreślił, że zgadza się z wieloma zapisami dokumentu, w tym do konieczności "ustania działań wojennych i powrotu na dyplomatyczną ścieżkę" oraz do natychmiastowego zniesienia oblężenia Strefy Gazy.

Jesteśmy głęboko przekonani, że należy chronić życie cywilów po obu stronach, zgodnie z prawem międzynarodowym i międzynarodowym prawem humanitarnym. Niemal całkowita blokada Strefy Gazy, która utrudnia import żywności, wody, leków i elektryczności musi się natychmiast zakończyć. Strategia zbiorowej kary, która naraża ludność cywilną na ryzyko, jest błędna - powiedział.

Szczerski tłumaczył, że Polska nie mogła poprzeć dokumentu ze względu na brak wyraźnego potępienia ataku Hamasu z 7 października, który nie może być w żaden sposób usprawiedliwiony. Skrytykował też brak zapisów o prawie Izraela do samoobrony oraz jednoznacznego wezwania do uwolnienia zakładników.

Wśród nich jest jeden obywatel Polski, wybitny historyk pracujący dla Yad Vashem. Oczekujemy, że pan Alex Dancyg wróci do domu cały i zdrowy - oświadczył ambasador RP przy ONZ.