Egipski judoka Islam El Shehaby odmówił podania ręki Izraelczykowi Orowi Sassonowi po przegranej walce w olimpijskim turnieju w Rio de Janeiro. Publiczność wygwizdała zawodnika z Egiptu.

Do pojedynku doszło w 1. rundzie kategorii ciężkiej (+100 kg). Sasson, wicemistrz Europy z lat 2015-2016 wygrał przez ippon i zaraz po ogłoszeniu werdyktu podszedł do rywala z wyciągniętą dłonią. W judo zawodnicy nie są zobowiązani przepisami na koniec podać sobie ręce, ale zazwyczaj tak czynią bądź przybijają "piątki" i zawsze kłaniają się w geście szacunku wobec rywala.

Tymczasem El Shehaby, brązowy medalista mistrzostw świata z 2010 roku, odmówił uściśnięcia dłoni Izraelczyka, co wywołało oburzenie na trybunach.

Zawodnicy dwukrotnie muszą ukłonić się sobie będąc na macie - przed rozpoczęciem i po zakończeniu walki. Natomiast na całym świecie jest przyjęte, że judocy bez względu na wynik podchodzą do siebie i dziękuję za rywalizację, czasem jeśli dobrze się znają życzą powodzenia w dalszych rundach. Nawet jeśli mają pretensje do arbitra za - ich zdaniem - złe sędziowanie, to nie mogą mieć żadnych żali do rywala, nawet gdyby prywatnie go nie lubili. Tymczasem zachowanie Egipcjanina było żenujące, byłem oburzony, kiedy zobaczyłem jak postąpił - powiedział PAP Krzysztof Wiłkomirski, w przeszłości medalista MŚ i ME.

Część światowych mediów doszukiwała się w jego zachowaniu nie tyle złości po przegranej, co powiązań politycznych. W przeszłości w różnych dyscyplinach zdarzało się, że sportowcy z krajów arabskich odmawiali rywalizacji z Izraelczykami.

Sasson tylko pokręcił głową i udał się do szatni. W kolejnych potyczkach wygrywał z Maciejem Sarnackim i Holendrem Royem Meyerem. W półfinale spotka się z legendarnym Francuzem Teddym Rinerem, mistrzem igrzysk londyńskich i ośmiokrotnym mistrzem świata. Riner nie przegrał żadnej walki od... sześciu lat.

(az)