W grudniu Grecy mogą pogrążyć strefę euro. Tuż przed świętami w Grecji ma się odbyć referendum w sprawie przyjęcia lub odrzucenia planu ratunkowego wypracowanego na zeszłotygodniowym szczycie w Brukseli. Ogólnonarodowe głosowanie zaproponował premier, poparł go rząd, czym w osłupienie wprawili świat finansów. Przez te doniesienia zagraniczne waluty są wyjątkowo drogie, choć nieco tańsze niż w nocy. Euro kosztowało o poranku 4,41 zł, dolar 3,21 zł, a frank szwajcarski 3,63 zł.

Wszystko to wina rządu w Atenach, który po prostu oszukał wszystkich i grozi wyrzuceniem do kosza planu ratunkowego uzgodnionego przez przywódców strefy euro. Grecki premier Papandreu zapowiedział, że zapyta swój naród o to, czy godzi się na zaciskanie pasa w zamian za umorzenie połowy długów. Grecy pewnie powiedzą "nie", a Papandreu poprosi Unię o jeszcze większe ustępstwa.

Zaskoczona jest nie tylko Europa, ale i Chiny. Pekin może wstrzymać wielomiliardowe wsparcie dla Starego Kontynentu.

Greckie "nie" może oznaczać upadłość kraju, zaprzepaszczenie wszystkich prób ratunku kraju i destabilizację strefy euro o dalekosiężnych skutkach - ostrzegają eksperci.

Zdaniem analityków PKO BP, decyzja premiera Grecji zwiększa niepewność na międzynarodowych rynkach finansowych. Nieuzyskanie w referendum zgody na dalsze oszczędności w finansach publicznych prawdopodobnie przekreśliłoby możliwość dalszego wspierania Grecji przez instytucje międzynarodowe np. MFW.

W tym kontekście niejasna staje się w szczególności sygnalizowana wcześniej przez przedstawicieli MFW perspektywa wypłaty kolejnej transzy pomocy finansowej dla Grecji (miała zostać wypłacona w listopadzie). Ponieważ Grecja nie ma dostępu do średnio- i długoterminowego finansowania rynkowego, musiałoby to prowadzić do niewypłacalności kraju z istotnymi stratami dla wierzycieli (w tym przypadku zarówno prywatnych, jak i publicznych) - wskazują analitycy bankowi.

Kryzys w Grecji będzie tematem jutrzejszego szczytu G20 w Cannes.

Spadki na warszawskiej giełdzie

Warszawska giełda zaczęła dzień od spadków. O poranku WIG 20 tracił 1,5 proc. To mniej, niż przewidywali eksperci. Za całe zamieszanie odpowiada rząd w Grecji, który po raz kolejny zrobił Europie przykrą niespodziankę.

Warszawska giełda wczoraj nie pracowała, dlatego dzisiaj musi odreagować. Na minusie są akcje ponad 300 spółek, na plusie zaledwie 24.

Po wczorajszych, gigantycznych spadkach na giełdach, dziś na pozostałych europejskich parkietach jest zaskakująco dobrze. Zazieleniło się we Frankfurcie, Londynie czy Paryżu - na tamtejszych parkietach indeksy rosną po ok. 1,5 proc. Inwestorzy zdecydowali się kupować mocno przecenione wczoraj akcje. Uznali, że to świetna okazja.