Co najmniej 5 osób zostało rannych podczas protestów w Atenach. Grecka policja musiała użyć gazu łzawiącego przeciwko demonstrantom rzucającym w jej kierunku kamienie i koktajle Mołotowa. Funkcjonariusze zatrzymali 20 osób. Na ulice Aten wyszło w sumie ponad 30 tys. demonstrantów.

Protest zorganizowano w ramach strajku generalnego, który sparaliżował transport publiczny w całym kraju. Demonstranci sprzeciwiali się rządowym oszczędnościom wprowadzanym w zamian za pomoc finansową z UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Przez jakiś czas demonstranci, którzy ruszyli w kierunku parlamentu, byli spokojni. W pewnym momencie doszło jednak do starć, które zakończyły się po 3 godzinach. Demonstranci zrywali kostki brukowe i je rozbijali oraz obrzucali policję kamieniami i koktajlami Mołotowa. Jednemu z policjantów zapaliło się ubranie, a jego motocykl spłonął.

Do demonstracji doszło także w Salonikach, gdzie policja oszacowała liczbę manifestantów na 16 tys.

Premier Grecji: Sam dołączyłbym do protestujących, ale protesty prowadzą donikąd

Premier Jeorjos Papandreu, który przebywa z wizytą w Finlandii, powiedział, że rozumie uczestników pokojowych demonstracji. Sytuacja gospodarcza jest bardzo trudna i czasami ja sam miałbym ochotę dołączyć do protestujących - powiedział premier. Ale same protesty prowadzą donikąd. Potrzebujemy decyzji, które autentycznie pomogą w rozwiązaniu problemów - dodał.