W przyszłym roku przypada szczyt wydatków unijnych, będziemy budowali mosty, drogi, stadiony, oczyszczalnie ścieków. Z tego powodu już powstało i powstanie wiele tysięcy miejsc pracy - powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztof Rybiński, doktor habilitowany nauk ekonomicznych i były prezes NBP.

Krzysztof Berenda: Panie profesorze szykuje nam się nowy rok, dla naszych portfeli będzie on lepszy czy gorszy?

Krzysztof Rybiński: Trudno dzisiaj powiedzieć, dlatego że wynagrodzenia w przyszłym roku wzrosną nie bardzo, ale wzrosną. Natomiast wzrosną też koszty utrzymania, bo gdzie by się nie rozejrzeć wszędzie będzie drożało. Podatki idą do góry, podwyżka VAT przełoży się na wzrost cen wielu towarów. Rośnie cena ropy i akcyzy, więc koszty transportu wzrosną. Także benzyna będzie droższa . Podatek PIT idzie do góry, bo zamrożono progi. Drożeją opłaty za wieczyste użytkowanie. Ceny prądu idą do góry i to dosyć mocno na przestrzeni najbliższych paru lat, bo trzeba sfinansować jakoś te wielkie inwestycje w infrastrukturę energetyczną. Tak, że faktycznie koszty utrzymania Polaków znacząco w przyszłym roku wzrosną i być może okaże się, że mimo wzrostu gospodarczego nie poczujemy się istotnie bogatsi w przyszłym roku.

Krzysztof Berenda : A ten dług publiczny, który cały czas rośnie, będzie na nas bardziej ciążył? On się na nas odbije jeszcze bardziej niż teraz?

Krzysztof Rybiński: O tak. Dług publiczny narasta jak kula śnieżna z każdym rokiem. W tym roku 2010 deficyt finansów publicznych przekroczył 120 mld złotych, to jest grubo ponad 8 procent PKB. To oczywiście odłoży się w długu publicznym więc nasze pokolenie i przyszłe będą to musiały spłacać w postaci wyższych podatków i od tego nie uciekniemy. Jak pożyczamy na potęgę, a pożyczamy w takim tempie, jak Edward Gierek w latach 70-tych, to w końcu ktoś za to musi zapłacić. Są dwa sposoby: albo zapłacimy to w postaci wyższych podatków albo w postaci wyższej inflacji. Jedno i drugie uderza nas po kieszeni, ale za to trzeba będzie zapłacić w którymś momencie.

Krzysztof Berenda: Mówi Pan o jeszcze wyższych podatkach niż te, które pojawiły się na początku roku, czyli wyższym PIT i wyższym VAT?

Krzysztof Rybiński: Z pewnością dojdzie do realizacji scenariusza, który zapowiedział rząd . Czyli VAT nie tylko pójdzie w górę do 23, a nawet do 25 procent, dlatego że dziura budżetowa jest zbyt duża, żeby sama zniknęła, a nie widać żadnych innych działań, które by redukowały wydatki poza kuglarstwem i kreatywnym budżetowaniem. Bo nie można inaczej nazwać faktu, że zamiast do OFE przeleje się pieniądze do ZUS-u. To nie jest żadna oszczędność, to nie jest żadna reforma, to jest po prostu pożyczenie pieniędzy od kolejnego pokolenia, żeby je dzisiaj utopić w dziurze, która jest w ZUS-ie.

Krzysztof Berenda: Ale minister finansów mówi, że jak odłożymy te pieniądze do OFE, inaczej zaksięgujemy to dostaniemy jakiś oddech, że to jest pierwszy od trzech lat budżet, który konsoliduje, już nie jest taki kryzysowy, że będzie reguła wydatkowa, która też będzie ograniczała więc podobno powinno być lepiej.

Krzysztof Rybiński: W jednym z wywiadów minister finansów przyznał się, że reguła wydatkowa w praktyce działa już od trzech lat, czyli te wydatki, które on uznaje za elastyczne w budżecie rosną w tempie nie wyższym niż 1 procent powyżej inflacji. Więc jeżeli reguła działa od trzech lat, a dorobiliśmy się 120 miliardowej dziury w finansach publicznych to najlepiej pokazuje jaka efektywna jest ta reguła. To jest placebo, to w ogóle jest jakieś nieporozumienie. Polska dzisiaj potrzebuje bardzo poważnych reform, bardzo poważnego ograniczenia wydatków. I tu nie chodzi o to żeby ograniczać wydatki, które są dobre dla polskiego rozwoju, tylko my marnujemy dziesiątki miliardów złotych wydając pieniądze bez sensu, na niepotrzebne zatrudnienie w administracji publicznej, niepotrzebne transfery socjalne dla osób, które są średniozamożne albo zamożne i wcale tych transferów nie potrzebują. Najlepszym przykładem jest profesor, dobrze zarabiający rektor wyższej uczelni, który dostaje trzy transfery socjalne i ulgi z budżetu. Trzeba to jak najszybciej zatrzymać.

Krzysztof Berenda: Pomówmy teraz o VAT. Ministerstwo finansów zapewniało, że po tych zmianach podatkowych żywność będzie tańsza. Były takie wyliczenia, że ma potanieć o 0,7 procent. Czy żywność rzeczywiście będzie tańsza, czy droższa, bo przecież wzrosły koszty paliw?

Krzysztof Rybiński: Żywność z pewnością będzie droższa, dlatego że nie tylko zmiany stawki podatku VAT o tym decydują. Faktycznie na niektóre towary żywnościowe VAT obniżono, ale koszty w ogóle rosną, wiec one będą pchały ceny do góry. Poza tym globalnie ceny żywności rosną, w wielu krajach rosną bardzo mocno. Przypomnę, że w Indiach jest kryzys polityczny, bo ceny cebuli się podwoiły, a to jest w tym kraju bardzo ważne. Nie należy więc oczekiwać, że ceny żywności spadną, one pójdą do góry. To wynika i z podwyżek podatku VAT i z rosnących kosztów i z globalnie rosnących cen żywności na całym świecie.

Krzysztof Berenda: A byłby pan w stanie wskazać jakąkolwiek optymistyczną wiadomość dla naszych portfeli, która mogłaby się wydarzyć w 2011 roku?

Krzysztof Rybiński: Tak jest! Przyszły rok będzie dobry, prawdopodobnie ostatni taki dobry rok,- bo bez reform prędzej czy później ten wzrost się zatrzyma - dlatego, że Polska dzięki pieniądzom podatników niemieckich, czyli środkom unijnym stała się największym placem budowy. W przyszłym roku przypada szczyt wydatków unijnych, będziemy budowali mosty, drogi, stadiony, oczyszczalnie ścieków. Z tego powodu już powstało i powstanie wiele tysięcy miejsc pracy. Również kooperanci będą z tego żyli. Dzięki tym pieniądzom unijnym i inwestycjom publicznym Polska będzie się dobrze rozwijała, w tempie 3,5 może nawet 4 procent i to jest dobra wiadomość. Sporo osób dostanie dzięki temu prace, przynajmniej na jakiś czas i będą miały pieniądze na to, żeby zapłacić za te wyższe koszty utrzymania.