Reprezentacja Polski koszykarzy przegrała w Berlinie z Niemcami 69:82 (14:19, 9:17, 26:18, 20:28) w meczu o brąz 41. mistrzostw Europy. Był to pierwszy od 1971 roku występ biało-czerwonych w najlepszej czwórce Eurobasketu. "Gratulujemy Niemcom brązu. Ale gratuluję też moim zawodnikom - są dla mnie bohaterami. Są gwiazdami" - powiedział po meczu trener reprezentacji Polski Igor Milicic.

Niemcy prowadzili przez większa część spotkania, ale Polacy mieli swoje szanse - w 33. minucie doprowadzili do remisu 59:59, jednak w końcówce spotkania więcej sił, spokoju zachowali rywale, którzy kierowani przez Dennisa Schroedera z LA Lakers uzyskali prowadzenie 10 punktami (76:66.) na niespełna trzy minuty przed syreną kończącą czwartą kwartę.

Popełniliśmy błędy w pierwszej połowie, niektórzy zawodnicy dostali za dużo wolnego miejsca. W ataku nie znaleźliśmy odpowiednich rzutów. W drugiej połowie dobrze dzieliliśmy się piłką. W ważnych momentach wiedzieliśmy, że zagrożenia idzie m.in. od Voightmanna i że będzie trafiał - mówił po meczu Igor Milicic, trener Polaków.

Gratulujemy Niemcom brązu. Ale gratuluję też moim zawodnikom - są dla mnie bohaterami. Są gwiazdami. To, co pokazali przez cały turniej, było niesamowite, czapki z głów. Nikt nie myślał, że będziemy w takim miejscu. Mieliśmy swoje szanse w tym meczu. Mam nadzieję, że to będzie świetne doświadczenie dla naszych graczy, szczególnie tych młodszych, aby stać się lepszymi koszykarzami - dodał szkoleniowiec biało-czerwonych.

"Byliśmy tak blisko medalu"

Trudno komentować takie spotkanie. Byliśmy tak blisko brązowego medalu - podkreślał Michał Sokołowski.

W pierwszej połowie nasza defensywa była naprawdę dobra, ale nie mieliśmy rytmu w ataku. W drugiej wróciliśmy do gry, myśleliśmy, że jesteśmy blisko. Przeciwnicy znaleźli jednak otwarte miejsce na rzuty i je trafili. Gratulacje dla zespołu Niemiec. Myślę, że cały czas miałem pewność siebie. Może tak wyszło, że w tym turnieju miałem większą rolę niż na poprzedniej wielkiej imprezie. Udźwignąłem to, bo byłem pewny siebie - podkreślił nasz zawodnik.

Kapitan reprezentacji Polski Mateusz Ponitka powiedział, że po meczu jest smutek. Myślę, że byliśmy dosyć blisko i była szansa, by zdobyć upragniony medal. Byliśmy uczuleni, że Voigtman może odpalić w trzeciej, czwartej kwarcie, gdy losy meczu będą się ważyły. Niestety, widzieliśmy, co się wydarzyło. Trafił ważne rzuty, swoje dołożył Schroeder i Niemcy odjechali. Ale ogólnie za dwa, trzy dni, gdy emocje opadną, myślę, że zrozumiemy, że był to dla nas świetny turniej. Jestem dumny z moich kolegów i wszystkich ze sztabu. Co tu dużo mówić. Jesteśmy czwartym zespołem Europy - podkreślił.

Jakub Garbacz zaznaczył, że była szansa, żeby pokonać Niemców. Mieliśmy w tym meczu swoje szanse, nie udało się. Wielka szkoda, w kluczowych momentach oni trafiali, my nie. Taki jest sport. Nieważne, że w pierwszej połowie nie trafiliśmy żadnego z dziesięciu rzutów za trzy. Wróciliśmy do meczu po przerwie. Wyrównaliśmy na 59:59. Mecz na siedem minut przed końcem zaczął się od nowa. Cóż, oni w ostatnich fragmentach byli lepsi. Wszyscy chcieliśmy odrobić straty, chcieliśmy to wygrać. Trener próbował różnych ustawień. Nie wychodziło nam wiele rzeczy w obronie, w ataku też nie. Trzeba było na te ostatnie minuty dodatkowego impulsu. Nie udało się - dodał.

"Możemy być dumni z tego turnieju"

Mieliśmy swoją szansę, wróciliśmy do tego meczu. Wydaje mi się, że kluczowe były trójki Voigtmana, który trafił dwie albo trzy z rzędu. Wiedzieliśmy, że dobrze rzuca z dystansu, ale miał odrobinę miejsca, a tego typu zawodnik trafia w takich momentach. Rywale odskoczyli i ciężko było już ich dogonić - mówił Jarosław Zyskowski.

A.J. Slaughter podkreślił, że to był ciężki mecz. Walczyliśmy o brązowy medal. Odnaleźliśmy swoje szanse w drugiej połowie, ale przeciwnik okazał się lepszy. Moje dziesięć asyst i double-double w meczu? Każdy z nas gra dla zespołu, to najważniejsze. Możemy być dumni z występu w tym turnieju. Niewielu naszych kibiców myślało przed turniejem, że będziemy w nim grać do ostatniego dnia. Zajęliśmy czwarte miejsce, zakończenie słodko-gorzkie, ale wracamy z podniesioną głową - dodawał.

Aaron Cel zauważył, że to największy sukces polskiej koszykówki od wielu lat. Na pewno nie ogłaszam jeszcze oficjalnie zakończenia reprezentacyjnej kariery. Zrobię to po swojemu, ale do następnego Eurobasketu 2025 w Polsce na pewno nie dotrwam. Miałbym wtedy 38 lat. Następne pokolenia jest bardzo utalentowane i wierzę, że też będzie osiągać bardzo dobre wyniki - mówił.

"Mamy bardzo dużo jakości w drużynie"

Dumny ze swoich zawodników był trener reprezentacji Niemiec Gordon Herbert. Niemcy zdobyli medal po 17 latach przerwy, tak jak numer Dennisa Schrodera. To był niezwykły honor trenować tych zawodników. Czerpaliśmy radość z tych meczów. Byliśmy trochę rozczarowani po piątku. To jest jednak sport. Tamta porażka sprawi, że będziemy mocniejsi. To było bardzo pozytywne, że zakończyliśmy turniej zwycięstwem - podkreślił.

Dennis Schroeder mówił natomiast, że medal był celem niemieckiej federacji, ale także zespołu.

Każdy dał z siebie wszystko, ciężko na to pracowaliśmy. To niesamowite uczucie być trzecią drużyną Eurobasketu. Mamy bardzo dużo jakości w drużynie. Nie tylko zawodnicy z NBA, z Euroligi, ale także z ligi niemieckiej. Mamy potencjał na kilka najbliższych lat. Wagner przejmie ten zespół na lata, dzięki swojemu charakterowi. Trener Herbert wykonał świetną pracę - zaznaczył.