Populacja niewiele mniejsza od Bydgoszczy, żadnych tradycji futbolowych, a w składzie zawodnicy z nazwiskami, na których można połamać sobie język. Reprezentacja Islandii wygrała wczoraj z Anglią i awansowała do ćwierćfinału Euro 2016. Sensacja, którą będziemy wspominać latami. Historia opowiadająca o tym, że praca u podstaw, rzetelność, konsekwencja i cierpliwość w końcu zaowocuje i pomoże wznieść na szczyty.

Populacja niewiele mniejsza od Bydgoszczy, żadnych tradycji futbolowych, a w składzie zawodnicy z nazwiskami, na których można połamać sobie język. Reprezentacja Islandii wygrała wczoraj z Anglią i awansowała do ćwierćfinału Euro 2016. Sensacja, którą będziemy wspominać latami. Historia opowiadająca o tym, że praca u podstaw, rzetelność, konsekwencja i cierpliwość w końcu zaowocuje i pomoże wznieść na szczyty.
Reprezentacja Islandii po zwycięstwie z Anglią /TIBOR ILLYES /PAP/EPA

Po raz pierwszy o podopiecznych Larsa Lagerbacka  usłyszeliśmy podczas eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii. W grupie zajęli drugie miejsce dystansując m.in. Słowenię i Norwegię. W barażach, po bardzo zaciętym boju przegrali jednak z Chorwacją. Niektórzy komentatorzy już wtedy nieśmiało zwracali uwagę, że na naszych oczach rodzi się ciekawa drużyna - ekipa, która nigdy nie będzie hegemonem, ale może napsuć krwi nie jednemu zespołowi. Inni Islandczyków traktowali jednak, jak pewien wypadek przy pracy i nie dawali im większych szans. Dwa lata później w kwalifikacjach do Euro 2016 trafili do grupy śmierci z Holandią, Czechami i Turcją. "Wikingowie" udowodnili jednak, że nie są futbolową ciekawostką i w decydującym meczu, po bramce Gylfiego Sigurdssona na Amsterdam ArenA, pokonali Holandię.

Prawdziwa historia zaczęła się pisać się na Euro 2016. Pierwszy punkt z Portugalią, pierwsze wyjście z grupy, zwycięstwo z Anglią. Internet zwariował na punkcie wyspiarzy z północy.

Islandzki poeta, Dagur Hjartarson, przypomniał, że "napastnik reprezentacji Islandii, Jon Dadi Bodvarsson, zimą pracuje na stacji benzynowej, a latem gra w piłkę nożną". Umieścił też zdjęcie jego miejsca pracy:

Gary Lineker zdecydowanie skrytykował Anglików za porażkę z Islandią. "Najgorsza porażka w naszej historii. Anglia pokonana przez kraj, gdzie jest więcej wulkanów niż profesjonalnych piłkarzy. Dobra robota Islandio" - oznajmił trzykrotny król strzelców ligi angielskiej:

Ale świat widzi tylko wierzchołek góry lodowej. Sam efekt końcowy wielu lat ciężkiej pracy.

Punktem zwrotnym w tej opowieści jest rok 2007 i kwalifikacje do Euro w Austrii i Szwajcarii. Islandia zmierzyła się z Liechtensteinem - obok San Marino dyżurnym dostarczycielem punktów. Ekipa wyspiarzy przegrała 3:0 i tym samym sięgnęła dna. Przed kolejne lata sytuacja niewiele się zmieniła. W końcu w 2011 roku selekcjonerem reprezentacji narodowej został Lars Lagerbaeck. Doświadczony Szwed, który znał już wcześniej smak wielkich turniejów. W tym samym czasie w Islandii postawiono na szkolenie młodzieży. Na terenie całego kraju zbudowano nowe boiska w halach ze sztuczną nawierzchnią. Dzięki temu piłkę można uprawiać przez cały rok, a nie przez pięć miesięcy jak wcześniej. Do tego w całym kraju miejscowa federacja zbudowała ponad dwadzieścia boisk ze sztuczną nawierzchnią i ponad 200 mniejszych obiektów na podobieństwo polskich Orlików. W pierwszym rzędzie widzimy wyniki pierwszej drużyny, ale warto też zerknąć na reprezentacje młodzieżowe - w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy do lat 21, które odbędą się w Polsce po pięciu meczach Islandia prowadzi w grupie eliminacyjnej dystansując między innymi juniorów z Francji, Szkocji, Ukrainy i Irlandii Północnej.

Islandii nie można traktować więc jako "ciekawostki turystycznej". To efekt ciężkiej pracy, z której słyną mieszkańcy lodowej wyspy. W ćwierćfinale zmierzą się z Francją - gospodarzami i faworytami do końcowego zwycięstwa. Jedno jest pewne - Wikingowie tak łatwo się nie poddają i zrobią wszystko aby ich słynny drakkar płynął dalej.