Jeden z najbardziej znanych przywódców kibiców Spartaka Moskwa, tzw. Fratri, Jewgienij Sieliemieniew, zaprzecza, że do Polski jadą kibice, którzy chcą zemsty za zajścia z 12 czerwca w Warszawie. O tym, że do naszego kraju mają przyjechać jutro "silni chłopcy" napisał dzisiaj rosyjski dziennika "Kommiersant".

Myślę, że to brednia, nikt nigdzie nie jedzie, nie można mówić o tym, że specjalne grupy jadą z Moskwy, by organizować zamieszki. To Brednie - mówi Sieliemieniew w rozmowie z korespondentem RMF FM Przemysławem Marcem.

Doradca prezydenta Władimira Putina do spraw praw człowieka Michaił Fiedotow stwierdził jednak w radiu Echo Moskwy, że ma nadzieje, iż nic się nie zdarzy, ale boi się prowokacji. Niestety nie jest wykluczone, że rosyjscy kibole mogą szukać odwetu na "bicie Rosjan", bo tak wydarzenia z 12 czerwca przedstawiają tutejsze media.

"Kommiersant": Do Polski jadą poważni chłopcy

Według dzisiejszej publikacji "Kommiersanta", do Polski na jutrzejszy mecz w Warszawie wybierają się rosyjscy chuligani, którzy zamierzają "spotkać się" z polskimi kibolami. Z tego, co wiem, podstawowa część naszych bojowników wybiera się do Warszawy na sobotę. Wśród nich jest kilkuset poważnych chłopców - oświadczył rozmówca rosyjskiej gazety. "Kommiersant" zauważa, że "właśnie dlatego rosyjscy fani mówią, iż bez lokalnych bójek w mieście się nie obejdzie". Gazeta dodaje, że "możliwość starć na dużą skalę jest wykluczona".

Stołeczna policja: Jesteśmy przygotowani do zapewnienia w Warszawie bezpieczeństwa podczas meczu Rosja-Grecja

Jesteśmy w ścisłym kontakcie z policją rosyjską, wymieniamy się tymi informacjami. Proszę pamiętać, że w Rosji obowiązuje system wizowy, więc tak naprawdę przekroczenie granicy jest w sposób kontrolowany - mówi rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński

Wizy i kontrole na granicach nie pozwoliły jednak na identyfikację i zatrzymanie rosyjskich bandytów, którzy pobili polską ochronę na stadionie we Wrocławiu.