Pomimo porażki nadal jest nadzieja na awans. Ale teraz musimy się skoncentrować na kolejnym meczu z Rosją i tam z pewnością powalczymy o wygraną - powiedział po przegranym 1:2 meczu z Czechami trener reprezentacji Grecji Fernando Santos.

Oceniając spotkanie, selekcjoner przyznał, że mecz rozpoczął się dla jego drużyny fatalnie, choć zespół wiedział, że taka sytuacja może się przydarzyć. Widzieliśmy spotkanie Czechów z Rosją i tam także początek meczu był w ich wykonaniu był bardzo dobry. Spodziewaliśmy się, że od pierwszych minut będą chcieli zdominować grę, ale nam nie udało się na to odpowiednio zareagować - mówił.

Santos przyznał, że pierwsze nieudane minuty kosztowały jego drużynę bardzo wiele zdrowia i podobnie było w spotkaniu z Polską, ale wówczas udało jej się wyrównać. Tym razem było to niezwykle trudne. Przez pierwszy kwadrans jakby nie było nas na boisku, a potem graliśmy bardziej sercem niż głową i nie udało się doprowadzić do remisu. Nadal jest nadzieja na awans, ale teraz musimy się skoncentrować na kolejnym meczu z Rosją i tam z pewnością powalczymy o wygraną - podkreślił.

"Ten gol mógł być zdobyty prawidłowo"

Pytany o kontuzję bramkarza Kostasa Chalkiasa, który opuścił boisko w 23. minucie meczu, szkoleniowiec odpowiedział, że wstępne badania wykazały niegroźny uraz, ale konieczne będzie przeprowadzenie kolejnych.

Santos nie chciał komentować nieuznanej przez sędziego bramki zdobytej przez Giorgiosa Fotakisa. Z mojej perspektywy trudno powiedzieć, czy był spalony. Dopiero teraz dowiaduję się, że ten gol mógł być zdobyty prawidłowo. Jeśli tak było, to oczywiście sytuacja jest bardzo zła - dodał.

W kolejnym spotkaniu Grecy zmierzą się 16 czerwca z Rosją w Warszawie