Masowe zatrzymania przeciwników reżimu Alaksandra Łukaszenki na Białorusi. Według Centrum Praw Człowieka Wiasna, w trakcie protestu w Mińsku służby zatrzymały co najmniej 152 demonstrantów, zaś na manifestacjach poza stolicą: co najmniej 64 protestujących.

Protest w Mińsku zgromadził - jak co weekend - co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Do zatrzymań doszło na początku i pod koniec demonstracji: przy skrzyżowaniu ulic Niepodległości i Kozłowa duża kolumna protestujących została podzielona na mniejsze przez funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.

Na nagraniach wideo widać, jak ci ostatni przypierają do ściany budynku mniejsze grupy protestujących, a następnie wyciągają z nich po kolei pojedyncze osoby.

Punktowe zatrzymania miały miejsce również w innych miejscach stolicy, dokąd rozchodzili się uczestnicy demonstracji.

Do protestów i zatrzymań doszło także m.in. w Brześciu - tam milicja użyła gazu łzawiącego, a jeden z funkcjonariuszy, jak potwierdziło MSW, oddał strzał ostrzegawczy w powietrze - oraz w Grodnie, Homlu i Mohylewie.

W tym ostatnim mieście zatrzymano m.in. dwójkę dziennikarzy telewizji Biełsat. Ostatecznie zostali wypuszczeni, ale czeka ich sąd za pracę bez akredytacji.

Kolejny dziennikarz zatrzymany został w Mińsku: jak poinformowało Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy, reporter trafił do aresztu.

W Mińsku reżim wyprowadził na ulice milicję i wojsko, tradycyjnie były problemy z internetem

Przed protestem w Mińsku, który władze uznały za "nielegalną akcję masową", na ulice miasta wyprowadzono milicję i wojsko, a także ciężarówki, sprzęt do rozpędzania demonstracji i transportery opancerzone.

Niektóre budynki w centrum zostały otoczone, zablokowano m.in. Prospekt Niepodległości na odcinku prowadzącym do pałacu prezydenckiego, Prospekt Puszkina i inne ulice. Później milicyjne blokady pojawiały się w nowych miejscach.

Zamknięte zostały stacje metra w centrum - jak podano: "ze względu na bezpieczeństwo pasażerów".

Około 14:30 czasu białoruskiego - tradycyjnie już w czasie protestów - w centrum Mińska zaczęły się problemy z dostępem do internetu z telefonów komórkowych: trwały około 5 godzin.

Fala wielotysięcznych demonstracji przetacza się przez Białoruś od czasu wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, które - zdaniem protestujących - zostały sfałszowane.

Manifestanci domagają się ponownego - uczciwego - głosowania, reżim odpowiada masowymi zatrzymaniami i represjami wobec opozycji i niezależnych dziennikarzy.