Starcie na temat stanu praworządności w Polsce między ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro a unijnym komisarzem do spraw sprawiedliwości Didierem Reyndersem.

Jeżeli chodzi o praworządność i demokrację w Polsce wszystko jest w porządku - mówił Ziobro podczas wideokonferencji zorganizowanej przez komisję do spraw wolności obywatelski Parlamentu Europejskiego. Jak donosi nasza brukselska korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon, zupełnie innego zdania był unijny komisarz. 

Minister Ziobro powiedział, że ocena KE i PE jest niesprawiedliwa, tłumaczył, dlaczego władze zdecydowały o reformie sądownictwa. Wymienił wszystkie przypadki łamania prawa przez sędziów, łącznie z historią ukradzionej przez jednego z nich wiertarki.

Komisarz Reynders powiedział natomiast, że z wielkim niepokojem obserwuje to, co dzieje się ostatnio w Polsce. Ostrzegł, że nie zawaha się zwrócić do Kolegium Komisarzy o rozpoczęcie procedury o naruszenie prawa w związku z ustawą dyscyplinującą sędziów i wprost powiedział, że orzeczenia TSUE nie mogą być kwestionowane przez TK. Przypomniał, że Izba Dyscyplinarna musi przestać działać. Wyraził także niepokój w sprawie organizowania wyborów prezydenckich w czasie pandemii bez możliwości przeprowadzenia normalnej kampanii wyborczej przez kandydatów.

Reynders poinformował, że chce, by kwestią planowanych w Polsce wyborów zajęła się Rada UE w ramach procedury z art. 7 unijnego traktatu. Podkreślił, że jest w kontakcie w tej sprawie z chorwacką prezydencją.

Bardzo niepokoi nas sposób organizacji wyborów i dlatego - jeszcze rozmawiamy o tym z prezydencją - jesteśmy gotowi przeprowadzić nową debatę na ten temat w oparciu o art. 7. Ważne jest, żeby Rada mogła przeanalizować tę sytuację - powiedział komisarz.

 

Opracowanie: