Ja sobie nie przypominam korespondencji, jaką mi przypisano. Przecież takie obrazki może zrobić w pięć minut dziecko z podstawówki - mówi były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".

Piebiak pytany w rozmowie z gazetą o tzw. aferę hejterską, w wyniku której podał się do dymisji zapewnił, że "nie było żadnego skandalu".

Ta rzekoma afera zaistniała tylko w sferze medialnej.(...) Wykreowano aferę, która miała uderzyć w Zjednoczoną Prawicę poprzez atak na ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, będącego liderem jednej z partii obozu rządzącego. Ja nie byłem celem tej "afery", lecz środkiem do osiągnięcia celu, czyli wygrania przez opozycję wyborów parlamentarnych - mówi Piebiak.

Dodał, że polityka rządzi się jednak swoimi prawami. Po wybuchu "afery" musiałem odejść, bo nie miałem żadnych szans, aby szybko, jeszcze przed wyborami, (chciałem) wykazać na drodze sądowej, że to tylko prowokacja oparta na fałszerstwie - zaznaczył były wiceszef MS.

W rozmowie z dziennikiem sędzia powiedział, że Magdalena Gałczyńska z Onetu, autorka publikacji ujawniającej tzw. aferę hejterską, "oparła swój tekst na rewelacjach kompletnie niewiarygodnej osoby, nie dochowując należytej staranności dziennikarskiej".

Piebiak pytany dlaczego nie odniósł się do informacji Onetu jeszcze przed publikacją tekstu zaznaczył, że był przyzwyczajony do atakowania jego i reformy sądownictwa w bardzo niewybredny sposób.

Zawsze starałem się tylko merytorycznie tłumaczyć swoje racje i nie wchodzić w pyskówki, bo dyskusja z internetowymi trollami nie ma sensu. Miałem ważniejsze sprawy. Do głowy mi nie przyszło, że media na poważnie potraktują jakieś sfałszowane screeny. Przecież takie obrazki może zrobić w pięć minut dziecko z podstawówki, co udowodnili adwokaci pokrzywdzonych tą aferą sędziów podczas konferencji prasowej kilka miesięcy temu - dodał były wiceminister.

"Afera Piebiaka"

Jak ujawnił w zeszłym roku Onet, wiceminister sprawiedliwości Łukasz Pabiak stał za zorganizowaniem akcji mającej kompromitować sędziów, którzy sprzeciwiają się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić te akcje. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu, m.in. do mediów i sędziów, kompromitujących materiałów. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.

Jedną z akcji była próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza.  Z doniesień portalu wynika też, że m.in. w proceder miał być też zamieszany sędzia SN Konrad Wytrykowski, który miał wymyślić akcję wysyłania pocztówek z wulgarnym napisem do prezes Gersdorf.

W związku z tymi doniesieniami  wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak podał się do dymisji. Jak mówił, robi to w "w poczuciu odpowiedzialności za powodzenie reform".