Mimo że Rosja otworzyła dziś granice dla polskich warzyw, to pierwsze dostawy trafią tam dopiero pod koniec tygodnia. Warzywa są obecnie badane na obecność bakterii E.coli.

Na razie pobrane zostały próbki warzyw od największych producentów, którzy sprzedają je na rosyjski rynek. Inspekcja nie wydała jeszcze żadnego certyfikatu - poinformował Adam Zych z Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Zaznaczył, że warunkiem eksportu warzyw do Rosji jest przeprowadzenie monitoringu w miejscach produkcji.

Badanie na obecność e-coli prowadzi Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach. Trwa ono dwa dni, więc pierwsze wyniki będą pod koniec tygodnia i wtedy Inspekcja będzie mogła wystawić certyfikaty. Zych podkreślił, że oprócz tego eksportowane warzywa muszą mieć świadectwo fitosanitarne, które gwarantuje, że w tych produktach nie ma chorób zakaźnych i nie zawierają one nadmiaru pozostałości pestycydów.

Rosja wprowadziła embargo na polskie warzywa na początku czerwca w związku z falą zakażeń bakterią E.coli. Inspekcja Sanitarna przeprowadziła w Polsce ok. 2,5 tys. badań i nie wykryła groźnej bakterii. Moskwa, po rozmowach z Komisją Europejską, zgodziła się na wznowienie importu, ale uzależniła go od przedstawienia gwarancji bezpieczeństwa, że w warzywach nie ma E.coli.

Pierwsze w UE pozwolenia na dostawy do Rosji dostały Belgia i Holandia, a następnie Hiszpania i Dania, Czechy oraz Grecja. Polska jest siódmym unijnym krajem, który może handlować z Rosją świeżymi warzywami.

Do Rosji trafiły z Polski w ubiegłym roku świeże warzywa o wartości ok. 75,8 mln euro (w 2009 r. ich sprzedaż wyniosła 40,3 mln euro). W pierwszym kwartale tego roku na rynek rosyjski zostały sprzedane warzywa o wartości 28,3 mln euro. Eksportujemy na ten rynek m.in. kapustę pekińską, pomidory, sałatę, cebulę, ogórki, marchew, ziemniaki.

Według szacunków prof. Andrzeja Kowalskiego z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, straty z tytułu embarga można szacować na ok. 20 mln zł.