Ryszard C. oświadczył, że od ponad roku planował zabójstwo jednego z czołowych polityków. Chciał zdobyć karabin maszynowy i dokonać zabójstwa polityka przed Pałacem Prezydenckim. Zrezygnował ze względu na dużą ochronę - poinformował szef MSWiA w Sejmie. Jerzy Miller dodał, że C. atak na biuro PiS motywował prywatnym rozczarowaniem polityką.

Przedstawiając informację o ustaleniach dotyczących zabójstwa w łódzkim biurze PiS, Miller powiedział, że zatrzymany 62-letni Ryszard C. w swobodnej wypowiedzi podczas przesłuchania powiedział, że w jedną z sobót poprzedzających zabójstwo w Łodzi pojechał do Warszawy, by zabić polityka SLD. Do zamachu nie doszło, ponieważ C. nie rozpoznał swojej potencjalnej ofiary. Nieoficjalnie wiadomo, że chodziło o Leszka Millera - podała dziennikarka RMF FM Agnieszka Burzyńska.

Jak relacjonował Miller, Ryszard C. udał się też w rejon Pałacu Prezydenckiego, gdzie zamierzał zabić innego polityka; tym razem zrezygnował z zamachu z powodu silnej ochrony przed Pałacem. Według relacji Millera, C. zamierzał kupić karabin kałasznikow, ale mu się to nie udało. W Łodzi posłużył się pistoletem marki Walther, na którego posiadanie nie miał pozwolenia.

Podejrzany wyraził żal, że miał przy sobie 49 pocisków, a zdołał użyć tylko ośmiu - relacjonował Miller. Dodał, że zatrzymany powiedział, że stwierdzono u niego nowotwór i lekarze dają mu pół roku życia. Ryszard C. chciał też, by osadzono go w wieloosobowej celi, aby "mógł jeszcze kogoś zamordować, jest mu obojętne, kim będzie przyszła ofiara".

Posłowie PiS pytali Millera, w jakim trybie odbyła się rozmowa, podczas której podejrzany wygłosił swoją wypowiedź. To nie była rozmowa, lecz monolog wygłoszony w trakcie czynności w instytucie medycyny pracy w Łodzi - odpowiedział Miller.

Na pytanie posłów PiS o ochronę tych, którzy maja odwagę głosić poglądy inne niż obóz rządzący, Miller odparł: Wszyscy polscy obywatele, bez względu na poglądy, mają te same prawa; to, że ktoś ma inne poglądy, nie upoważnia do większej opieki ze strony służb porządkowych.