Sąd Okręgowy w Łodzi ma dziś rozpoznać wniosek łódzkiej prokuratury o przedłużenie do 30 kwietnia aresztu dla Ryszarda C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka i ranił nożem drugiego pracownika. Obecny okres aresztowania upływa 19 stycznia.

W przyszłym tygodniu prokuratura ma otrzymać końcową opinię biegłych dotyczącą oceny poczytalności podejrzanego.

Łódzka prokuratura do 30 kwietnia przedłużyła śledztwo w tej sprawie i wystąpiła do sądu o przedłużenie do tego czasu aresztu dla Ryszarda C. Według prokuratury większość materiału dowodowego w tej sprawie została już zgromadzona, ale wymaga on jeszcze uzupełnienia. Wniosek śledczych motywowany jest także surową karą - dożywotniego więzienia - jaka grozi podejrzanemu.

Na przełomie grudnia i stycznia Ryszard C. przebywał na oddziale psychiatrycznym szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi, gdzie poddany został czterotygodniowej obserwacji psychiatrycznej. Śledczy uznali, że jest ona konieczna, bowiem biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie jednoznacznie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.

Biegli uznali, że nie ma potrzeby przedłużania obserwacji, bowiem cztery tygodnie były wystarczające do poddania podejrzanego badaniom sądowo-psychiatrycznym. Śledczy otrzymali informacje, że opinia biegłych powinna trafić do prokuratury na początku przyszłego tygodnia.

Opinia uzupełni materiał dowodowy. Śledczy mają już zeznania świadków i wyniki większości zleconych ekspertyz kryminalistycznych, m.in. informatycznej laptopa Ryszarda C., balistycznej, daktyloskopijnych, pisma ręcznego czy badania telefonu komórkowego podejrzanego. Czekają na wyniki badania zabezpieczonego monitoringu, który służyć ma ustaleniu, gdzie Ryszard C. bywał przed zabójstwem. Jest to głównie monitoring miejski z Łodzi i Warszawy, ale także z hoteli, w których przebywał podejrzany, czy miejsc, w których wypłacał pieniądze z bankomatów.

Z ustaleń śledztwa wynika, że w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują, że współdziałał z innymi osobami. Łódzka prokuratura nadal bada, gdzie Ryszard C. przebywał po wymeldowaniu się z Częstochowy, a przed zabójstwem w Łodzi. Wiadomo, że był m.in. w Łodzi, w Warszawie, w okolicach tych miast i Częstochowy.

Śledczy nadal nie ujawniają, czy mężczyzna był - poza łódzkim biurem PiS - w innych biurach poselskich czy siedzibach partii. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Prokuratorzy nadal nie chcą mówić o stanie zdrowia podejrzanego i odnieść się do informacji o jego rzekomej chorobie nowotworowej. Ryszard C. sam miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów, że jest chory na raka.

Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października ub. roku. Zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Został aresztowany na trzy miesiące. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie. Kilka tygodni później w areszcie śledczym prokurator przedstawił mu dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia. Za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.