Marcin Rosół kontaktował się z Mirosławem Drzewieckim tuż po jego spotkaniu z premierem 19 sierpnia 2009 r. - ustaliła "Rzeczpospolita".

Rosół dwa razy dzwonił do Mirosława Drzewieckiego zaraz po tym, jak były już minister sportu wyszedł ze słynnego spotkania z Tuskiem oraz ówczesnym wicepremierem Grzegorzem Schetyną. To właśnie na tym spotkaniu według CBA miało dojść do przecieku o akcji Biura w sprawie ustawy hazardowej.

Z informacji gazety wynika, że w przekazanych komisji śledczej billingach są odnotowane dwa połączenia z telefonu Rosoła do Drzewieckiego. Oba między godziną 17 a 18, czyli tuż po zakończeniu spotkania. Nie pamiętam tych rozmów, ale prawdopodobnie usprawiedliwiałem się, że będę na meczu, więc przez dwie godziny nie będę odbierał telefonu - mówi "Rzeczpospolitej" Rosół.

Obie rozmowy trwały krótko, więc może to potwierdzać wersję Rosoła. O połączeniach tych ani Drzewiecki, ani jego były asystent nie powiedzieli przesłuchującym ich posłom z sejmowej komisji śledczej.

Kontakty, o których nie wiedzieli posłowie, przepytując Drzewieckiego i Rosoła, pokazują luki w przeprowadzonych przesłuchaniach, kiedy posłowie nie mieli możliwości skorzystania z dokumentów prokuratury prowadzącej śledztwa w tej sprawie. Znajomość billingów mogłaby się im przydać podczas przesłuchania Drzewieckiego. Kiedy padło pytanie, czy dzwonił on po spotkaniu u Tuska do Rosoła, Drzewiecki odpowiedział krótko: "nie". Sam jednak nie dodał od siebie, że za to Rosół dzwonił do niego.Także Marcin Rosół w czasie swojego przesłuchania stwierdził, że nie pamięta, czy dzwonił, i że jeżeli była taka rozmowa, to musiała być bardzo krótka.