Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś w bardzo ostrych słowach skomentował dzisiejsze działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego w domu jego syna, Jakuba Banasia. Ocenił, że mają one związek z zapowiadanym na 18 maja opublikowaniem wyników kontroli ws. tzw. wyborów kopertowych z 2020 r. "To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego za to, że byłem patriotą wiernym Polsce i "Solidarności", zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia" - mówił Banaś. "Dzisiaj, w rzekomo wolnej niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo. Kto się z nią nie zgadza, na podstawie pomówień może być w każdej chwili aresztowany i skazany. To w czystej postaci państwo policyjne" - ocenił.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś w bardzo ostrych słowach skomentował dzisiejsze działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego w domu jego syna, Jakuba Banasia. Ocenił, że mają one związek z zapowiadanym na 18 maja opublikowaniem wyników kontroli ws. tzw. wyborów kopertowych z 2020 r. "To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego za to, że byłem patriotą wiernym Polsce i "Solidarności", zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia" - mówił Banaś. "Dzisiaj, w rzekomo wolnej niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo. Kto się z nią nie zgadza, na podstawie pomówień może być w każdej chwili aresztowany i skazany. To w czystej postaci państwo policyjne" - ocenił.
Marian Banaś /NIK /Materiały prasowe

Działania operacyjne Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentu wyników kontroli dotyczące organizacji wyborów korespondencyjnych na urząd prezydenta RP, które miały odbyć w maju 2020 roku. Podkreślić należy, że również wczoraj Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała opublikowanie pełnej treści wyników wyżej wymienionych kontroli w dniu 18 maja - mówił w krótkim oświadczeniu prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś.

Funkcjonariusze CBA przeprowadzili przeszukanie w domu mojego syna Jakuba Banasia. W ten sposób zakłócono spokój również mojej synowej, a sytuację tę szczególnie przeżyły moje wnuki - wyliczał szef NIK. To już kolejne przeszukania na terenie tej samej nieruchomości. Mój syn od przeszło roku, podobnie jak ja, był stale inwigilowany, represjonowany wraz z całą rodziną. Dzieje się tak dlatego, by zmusić mnie do rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli i zmiany wyników zakończonych oraz prowadzonych kontroli - ocenił. 

Banaś relacjonował, że funkcjonariusze CBA zabezpieczyli dokumenty i dane z nośników należących nie tylko do jego syna, ale również do synowej.

Czynności przeszukania były zaplanowane tak, aby obecna była także moja żona, co ma być dodatkowym elementem nacisku na moją osobę - ocenił. To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego za to, że byłem patriotą wiernym Polsce i Solidarności, zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia. Dzisiaj, w rzekomo wolnej niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo - stwierdził. Kto się z nią nie zgadza, na podstawie pomówień może być w każdej chwili aresztowany i skazany. To w czystej postaci państwo policyjne, którym rządzą służby, a nie premier, prezydent czy parlament - zauważył prezes NIK.

Kolejne przeszukanie w domu Jakuba Banasia

Banaś zapewnił, że Najwyższa Izba Kontroli to jedyna niezależna obecnie w Polsce instytucja. Dodał, że będzie bronił tego stanu do końca swojej kadencji. Żadne prowokacje i fałszerstwa służb temu nie przeszkodzą - podsumował. 

Funkcjonariusze CBA weszli dziś rano do podwarszawskiego domu Jakuba Banasia, który był już wcześniej przeszukiwany w związku ze śledztwem dotyczącym szefa NIK Mariana Banasia. 

Według informacji RMF FM, agenci szukali dokumentów związanych z renowacją willi w Krakowie, należącej do syna szefa Najwyższej Izby Kontroli. Oprócz dokumentów związanych z  dofinansowaniem tych prac ze środków publicznych, zabezpieczali także rozliczenia podatkowe i księgowe firm, w których udziały miał Jakub Banaś i jego żona. 

Trudno uznać za przypadkową kolejną rewizję w tych samych pomieszczeniach rodziny Banasiów tuż przed publikacją przez NIK informacji o nieprawidłowościach przy wyborach kopertowych i skali przewinień rządu - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską pełnomocnik Mariana Banasia, mecenas Marek Małecki. Odniósł się w ten sposób do wtorkowej publikacji Onetu. 

We wtorek Onet informował, że Najwyższa Izba Kontroli ma informacje i dowody, które mogą postawić w trudnej sytuacji prawnej m.in. premiera Mateusza Morawieckiego i szefa jego kancelarii Michała Dworczyka. Chodzi o organizację korespondencyjnych wyborów prezydenckich (nazywanych też wyborami kopertowymi), które ostatecznie się nie odbyły, co przyniosło ogromne straty. Więcej informacji o tej sprawie można znaleźć tutaj.  

Po publikacji Onetu NIK wszczął czynności wyjaśniające dotyczące wycieku informacji przed zakończeniem kontroli.

Kiedy zapadła decyzja o przeszukaniu?

Do zarzutów formułowanych przez Mariana Banasia w związku z przeszukaniem w domu jego syna Jakuba odniósł się Stanisław Żaryn - rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych. Formułowanie oskarżeń pod adresem CBA o działania motywowane politycznie jest nieuprawnione i nosi znamiona insynuacji - stwierdził.

W związku z pojawianiem się twierdzeń, jakoby działania CBA zostały podjęte w związku z ostatnimi doniesieniami prasowymi informuję, że przeszukania są realizowane przez CBA w związku z wnioskami Biura złożonymi 10 marca i 9 kwietnia - wskazał.

Decyzje o przeszukaniach podjęto 22 kwietnia. W czynnościach realizowanych przez CBA wzięło udział ponad 50 funkcjonariuszy Biura. Przeprowadzenie tych czynności wiąże się z szeregiem przygotowań i skomplikowaną logistyką - poinformował Żaryn. Takich działań nie podejmuje się ad hoc - zapewnił. 

CBA u syna Banasia. Premier: To rutynowe czynności

O przeszukanie w domu syna Mariana Banasia był dziś pytany premier Mateusz Morawiecki. Według mojej wiedzy CBA na zlecenie prokuratury podjęło pewne czynności. Są to czynności rutynowe, wykonywane na skutek zlecenia prokuratury i w związku z tym odpowiednie organa wykonują tutaj to, co do nich należy - stwierdził enigmatycznie szef rządu. Odrzucił sugestię, że te działania mogą być efektem publikacji Onetu, według którego NIK dysponuje dowodami stawiającymi Morawieckiego w niekorzystnej sytuacji prawnej w związku z korespondencyjnymi wyborami prezydenckimi w 2020 r., które ostatecznie się nie odbyły.

Łączenie jakichkolwiek tutaj faktów pomiędzy sobą leży wyłącznie w sferze spekulacji. W związku z tym trzymajmy się tego, co należy do każdej z poszczególnych służb. Myślę, że one wszystko we właściwy sposób wyjaśnią - mówił premier. 

Marian Banaś: Żadnej afery nie było

Marian Banaś wielokrotnie zaprzeczał zarzutom dotyczącym nieprawidłowości w jego oświadczeniach majątkowychMedia mówią, że jest jakaś afera Banasia. Ja chcę powiedzieć z całą stanowczością - żadnej afery nie było, a była jedynie prowokacja służb - stwierdził w marcowym wywiadzie dla Business Insider Polska. 

Dzisiaj buduje się narrację przykrywania prawdziwych afer innymi sprawami, żeby winni uniknęli odpowiedzialności. Na poziomie politycznym nikt za nic nie odpowiada. To między innymi jeden z głównych powodów fikcyjności państwa, takiego państwa na niby - ocenił. Porównywał też stawiane mu zarzuty do kontrowersji wokół prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka. 

Jak stwierdził, te dwie sprawy pokazują podwójne standardy w Prawie i Sprawiedliwości. Ja w przeciwieństwie do innych nie zatrudniałem w KAS czy NIK żadnych pociotków, a po ostatnich doniesieniach prasowych można odnieść wrażenie, że dzięki temu można liczyć na parasol ochronny - zauważył Banaś.