"Mam nadzieję, że nowych widzów przyciągnie dodatkowo historia Powstania Warszawskiego. Są sceny batalistyczne, są sceny dziejące się w mieście, nie da się powstania pokazać bez tych walk ulicznych, więc myślę, że to będzie dodatkową atrakcją dla widzów" - tak przed piątkową premierą najnowszej serii "Czasu honoru" mówi jej reżyser Jan Hryniak. "Ten serial rządzi się swoją konwencją. Staramy się jej nie naruszać. Nie staramy się robić dokumentu, czasami pozwalamy sobie na pewne odstępstwa od faktów albo łączymy drobne wydarzenia, które są znane z opisów w jakąś całość, trochę tym żonglujemy na potrzeby serialu" - dodaje.

Patryk Serwański: Urodził się pan w Warszawie - czy ta tematyka serialu powoduje, że jest to dla pana w jakimś sensie wyjątkowe wyzwanie?

Jan Hryniak: Oczywiście, że tak. Jako mieszkaniec Warszawy od wczesnych lat dziecięcych byłem związany z tą tematyką. Od mamy słyszałem opowieści związane z samym powstaniem, jak również z wojną. Wszystkie te miejsca są mi szczególnie bliskie, bo dotyczą mnie. Znam całą historię powstania od samego początku.

Czy w takim razie przed produkcją musiał się pan jeszcze czegoś dowiedzieć, poszerzyć swoją wiedzę?


Czytałem wspomnienia, zresztą kiedyś się przygotowywałem do tej tematyki przy okazji filmu fabularnego. On wtedy nie doszedł do skutku, nie było okrągłej rocznicy, czasy były niesprzyjające. Ale to był pewien wycinek powstania. Tutaj pokazujemy cały jego przebieg, oczywiście z pewnymi skokami czasowymi, ale jednak chronologia jest zachowana, czasami wręcz co do godziny wydarzenia, które faktycznie miało miejsce. Staramy się je odwzorować, więc musiałem prześledzić raz jeszcze kalendarium powstania. Bardzo dużo daje wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego. Zachęcam do tego każdego, bo to niesamowite muzeum, które pozwala się przyjrzeć od strony zewnętrznej i dopiero później wchodzić w środek i poznać naprawdę te realia. Chociażby same kanały - nie zdajemy sobie sprawy, jak wyglądały, tam mamy możliwość wejścia do takiego kanału i zobaczyć, jak tam było ciasno i jak trudno się było poruszać. Wiele jest takich rzeczy, które zaskakują, mimo że ta historia nie jest mi obca, a właściwie nawet dobrze znana. Czytałem też dużo wspomnień, przeglądałem dużo fotografii, filmów, zabrałem całą ekipę aktorów, zwłaszcza młodych, na film o powstaniu, które teraz z tych materiałów odnalezionych został zrekonstruowany. Szedł w kinach akurat w momencie, w którym rozpoczynaliśmy zdjęcia. Nie tylko ja starałem się tą swoją wiedzę wzbogacić, ale również pokazać ją odtwórcom ról, ekipie, szwenkierom, operatorom, scenografii, żebyśmy mieli jakieś pole do dyskusji i jakiś punkt wyjścia.

Zbliża się premiera pierwszego odcinka. Z drugiej strony cały czas pracujecie nad kolejnymi odcinkami. Dla pana jako twórcy, czy to jest ważne, ten moment kiedy pierwszy odcinek jest puszczany w telewizji, czy też jest pan tak skupiony na kolejnych wyzwaniach, kolejnych odcinkach, że nie ma pan czasu, żeby się nad tym zatrzymać?

Faktycznie nie mam czasu skoncentrować się nad tym pierwszym odcinkiem, następne, które będą już regularnie pokazywane od września, spotkają się z większą moją atencją i dokładnością w ich opracowywaniu i w emocjach , które temu towarzyszą. Oczywiście bardzo mi zależy na tym, żeby to dobrze wypadło. Pierwszy odcinek, który będzie emitowany pierwszego sierpnia, kończy się rozpoczęciem powstania. Oczywiście te wprowadzające odcinki opowiadają o tych przygotowaniach, bo to jest niezbędne, żeby pokazać całe powstanie i kto w zasadzie w nim brał udział, w jaki sposób ono było przygotowane, natomiast dla mnie te wszystkie emocje tkwią już w samym przebiegu. Największe emocje, no bo trudno powiedzieć, że jedyne, ale największe są już w trakcie powstania.

Co jest siłą serialu "Czas Honoru"?

"Czas honoru" ma swoją publiczność, która na pewno jest zainteresowana losami tych bohaterów. Mam nadzieję, że nowych widzów przyciągnie dodatkowo historia powstania - bo to jest po prostu chyba najciekawszy moment jaki się mógł wydarzyć, zwłaszcza, że myślę, że ten przebieg powstania będzie pokazany w sposób dość atrakcyjny. Są sceny batalistyczne, są sceny dziejące się w mieście, nie da się powstania pokazać bez tych walk ulicznych, więc myślę, że to będzie dodatkową atrakcją dla widzów. "Czas honoru" rządzi się swoją konwencją. Staramy się jej nie naruszać. Nie staramy się robić dokumentu, czasami pozwalamy sobie na pewne odstępstwa od faktów albo łączymy drobne wydarzenia, które są znane z opisów w jakąś całość, trochę tym żonglujemy na potrzeby serialu.