Rosyjscy funkcjonariusze ponownie przeszukali miejsce katastrofy prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia runął w Smoleńsku. Stało się tak, mimo, że Rosjanie kilkakrotnie już twierdzili ,że zabezpieczyli wszystkie dowody niezbędne do wyjaśnienia przyczyn tragedii. Podkreślali również, że zebrali wszystkie ważne dla śledztwa fragmenty maszyny.

Przeszukanie odbyło się tuż przed planowanym przyjazdem polskich archeologów do Smoleńska. Wzięli w nim udział przedstawiciele polskiej ambasady w Moskwie, prokuratury wojskowej oraz MSWiA.

Władimir Markin z Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Rosyjskiej zapewnia, że nie popełniono żadnych błędów podczas dotychczasowych przeszukań. Zaczynając od 10 kwietnia niejednokrotnie przeszukiwaliśmy to miejsce, w sumie ponad 50 razy. Nie znaleźliśmy także teraz przedmiotów i rzeczy mających znaczenie dla śledztwa i polska strona przekonała się o tym - podkreślił Markin. Twierdzi on również, że teren katastrofy został odpowiednio zabezpieczony i żadnych skarg oraz pretensji w tej sprawie, nie było z polskiej strony.