Nie ma prawnej możliwości powołania wspólnego, polsko-rosyjskiego zespołu śledczego, który prowadziłby postępowanie w sprawie katastrofy w Smoleńsku - uważa Prokuratura Generalna. O możliwość utworzenia takiego zespołu pytał ją w poniedziałek minister sprawiedliwości.

Zobacz również:

Poprosiłem w poniedziałek prokuratora generalnego o rozważenie, czy może w tej sytuacji nie byłoby dobrym wyjściem powołanie wspólnego zespołu śledczego - oświadczył Krzysztof Kwiatkowski. Dodał, iż kiedy pełnił jeszcze funkcję prokuratora generalnego powołał do jednego ze śledztw wspólny, polsko-szwajcarski zespół śledczy.

Rzecznik Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk powiedział jednak, że nie ma prawnej możliwości powołania takiego wspólnego zespołu. Jak dodał, kwestie te regulowane są przez umowy dwustronne i wobec różnych państw możliwości powoływania takich zespołów wyglądają odmiennie.

Obecnie śledztwo w sprawie katastrofy 10 kwietnia prowadzą Rosjanie. Polscy prokuratorzy uczestniczyli jednak w czynnościach procesowych prowadzonych w Rosji po katastrofie. Ponadto niezależnie od śledztwa rosyjskiego już 10 kwietnia Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła własne śledztwo w sprawie katastrofy.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Roman Osica, na początku przyszłego tygodnia do Moskwy ma pojechać prokurator generalny Andrzej Seremet, by osobiście dopilnować wykonywania wniosków o pomoc prawną, z jakimi polscy prokuratorzy zwrócili się do strony rosyjskiej. Ponadto spotka się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem. Podczas tego spotkania będzie też mowa o udostępnieniu jakichś dokumentów - protokołów przesłuchań świadków, stenogramów z odczytu czarnych skrzynek. W trakcie tych spotkań prokurator generalny będzie również rozmawiał o ewentualnym sposobie upublicznienia części materiału zgromadzonego w toku tego postępowania - powiedział naszemu reporterowi prok. Mateusz Martyniuk.

Samolot Tu-154 wiozący polską delegację na uroczystości zbrodni katyńskiej rozbił się 10 kwietnia w Smoleńsku przy próbie lądowania. W katastrofie zginęło 96 osób - wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni i przedstawiciele Rodzin Katyńskich, a także załoga samolotu i funkcjonariusze BOR.