Kart płatniczych mojej żony nikt nie próbował użyć - mówi reporterce RMF FM mąż posłanki PiS Aleksandry Natalli-Świat, która zginęła w katastrofie 10 kwietnia. Faktem jest jednak, że karty zostały skradzione. Jacek Świat złożył w tej sprawie zeznania we wrocławskiej Prokuraturze Garnizonowej.

Mąż Aleksandry Natalli-Świat zauważył brak kart, kiedy odbierał jej osobiste rzeczy. Portfel był w doskonałym stanie, natomiast nie było w nim wcześniej zablokowanych dwóch kart płatniczych. Trudno mówić o przypadku, bo skoro uchowały się wizytówki papierowe, to tym bardziej powinny się zachować plastikowe karty. Dopiero kiedy pojawił się problem z kartami pana Przewoźnika, to postanowiłem też zgłosić sprawę - choćby po to, żeby napiętnować hieny cmentarne - powiedział Jacek Świat naszej reporterce.

Wczoraj pełnomocnik męża posłanki, mecenas Rafał Rogalski informował, że prokuratura wojskowa bada próbę posłużenia się kartami płatniczymi Aleksandry Natalli-Świat. Podkreślił, że bank zablokował karty zaraz po tragedii 10 kwietnia, dzięki czemu z konta parlamentarzystki nie zniknęły żadne pieniądze.

Mecenas Rogalski poinformował również, że sprawę bada Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, ale mąż posłanki będzie przesłuchany w drodze pomocy prawnej przez Prokuraturę Garnizonową we Wrocławiu.

Prokuraturę cywilną o sprawie kradzieży kart ma poinformować oficjalnie pełnomocnik ofiar katastrofy 10 kwietnia.

To niejedyny przypadek zniknięcia rzeczy należących do ofiar smoleńskiej katastrofy. Czterej rosyjscy żołnierze, który zabezpieczali miejsce wypadku, ukradli karty bankowe sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika. Z jego konta pobrali później prawie 6 tysięcy złotych, które wydali na alkohol i jedzenie.