"To walka polityczna a nie dążenie do ustalenia faktów" - tak ustalenia zespołu pod kierownictwem Antoniego Macierewicza komentuje były polski specjalista akredytowany przy MAK Edmund Klich. PiS opublikowało "białą księgę" w sprawie wypadku 10 kwietnia 2010 roku.

Edmund Klich nie odrzuca jednak całkowicie tez zawartych w dokumencie. Jest jednak w stosunku do Antoniego Macierewicza bardzo sceptyczny. Twierdzi, że to co zrobiła komisja PiS to studium nadinterpretacji i manipulacji która, przy użyciu odpowiednio dobranych, mocnych słów, wytwarza u słuchaczy skojarzenia nie tyle z katastrofą lotniczą co z zamachem.

Zobacz prezentację z konferencji PiS

Dobór słów i komentarz pokazuje, że to nie fachowcy badali tę katastrofę - podkreśla Klich, który jednak nie odrzuca wszystkich faktów i interpretacji Macierewicza. Przyznaje np. że niezamknięcie lotniska smoleńskiego rzeczywiście było naruszeniem prawa: łamało bowiem przepisy dotyczące wojskowych lotnisk Federacji Rosyjskiej.

Co do innych tez: np. tej o celowym sprowadzaniu na śmierć, czy fałszowaniu przez Rosjan zapisów czarnych skrzynek, polski akredytowany jest już mniej łaskawy dla PiS. Twierdzi bowiem, że nie ma żadnych dowodów na to, że kontrolerzy działali z premedytacją. Zmieniające, czy uzupełniane zapisy skrzynek składa na karb trudności technicznych i większej dbałości przy ich odczytywaniu w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych.