​Mimo że w ostatnich tygodniach w państwach Afryki Zachodniej zarejestrowano spadek zachorowań na ebolę, to jednak jeszcze w tym tygodniu na kontynencie będzie ponad 9 tys. zarażonych osób. Epidemia nadal rozprzestrzenia się w Gwinei, Sierra Leone i Liberii, a śmiertelność wzrosła do 70 proc. Informację przekazała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).

Wcześniej Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacowała, że śmiertelność wśród zarażonych wirusem gorączki krwotocznej ebola wynosi ok. 50 proc. Pierwsze przypadki zakażenia podczas obecnej epidemii wykryto w marcu w Gwinei.

Według najnowszego bilansu choroba zabiła dotychczas 4447 spośród 8914 zarażonych ludzi. Od ostatniego bilansu z 10 października odnotowano ponad 400 dodatkowych ofiar epidemii - powiedział w Genewie zastępca dyrektor WHO Bruce Aylward.

Mimo że ostatnio w niektórych najbardziej dotkniętych epidemią rejonach zarejestrowano spadek zachorowań, to ebola dotarła "do większej liczby powiatów, okręgów i prefektur" niż miesiąc temu, a liczba chorych będzie nadal rosnąć - dodał Aylward. Wyraził zaniepokojenie z powodu rozprzestrzeniania się epidemii w stolicach najbardziej dotkniętych krajów, czyli w Konakry, Freetown i Monrowii.

W tym tygodniu będzie już 9 tys. zachorowań. (...) W niektórych rejonach zaobserwowaliśmy spadek zachorowań, jednak nie oznacza to, że zejdziemy z nimi do zera - powiedział zastępca dyrektor WHO.

Jego zdaniem "przedwczesne" jest mówienie o sukcesie w związku z rzekomym spadkiem zachorowań w niektórych miejscach.

Zdaniem Aylwarda, jeśli w ciągu 60 dni nie zostaną zintensyfikowane wysiłki na rzecz walki z epidemią, "umrze o wiele więcej osób".

Aylward tłumaczył też, że faktyczna liczba ofiar eboli w Gwinei, Sierra Leone i Liberii jest wyższa niż ta oficjalnie rejestrowana. WHO mnoży liczby zgłaszanych przypadków w Gwinei przez 1,5, w Sierra Leone przez 2, a w Liberii przez 2,5, aby uzyskać prawdziwszy obraz epidemii - powiedział. Śmiertelność wśród zarażonych wirusem w trzech najbardziej dotkniętych krajach wynosi 70 proc., choć biorąc pod uwagę liczbę oficjalnie zgłaszanych przypadków, można odnieść wrażenie, że jest ona niższa.

Członkini MSF Juli Switala, która wróciła niedawno z Sierra Leone, uważa, że w rzeczywistości na ebolę zmarło więcej ludzi niż się oficjalnie podaje. Tłumaczyła, że rodziny ukrywają chorych i umierających krewnych.

(abs)