„Adam Niedzielski bez wątpienia był profesjonalistą, ale w którymś momencie coś go zgubiło. Wydarzenia ostatnich dni pokazały, że przekroczył pewnego rodzaju granice, których nie powinno się przekraczać i poniósł tego naturalne konsekwencje” – tak w Radiu RMF24 dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie Marcin Jędrychowski komentował dymisję dotychczasowego ministra zdrowia. W rozmowie z Pawłem Balinowskim wyjaśniał też, jakie wyzwania stoją przed nową szefową resortu – Katarzyną Sójką.

Jak środowisko medyczne zapamięta Niedzielskiego?

Marcin Jędrychowski podkreśla, że w opinii środowiska medycznego Adam Niedzielski był sprawnym urzędnikiem, ale nie był najlepszym z możliwych ministrów zdrowia. W czasie sprawowania urzędu podjął wiele kluczowych dla środowiska medycznego decyzji. Mimo to, "środowisko medyczne miało sporo zastrzeżeń względem pana ministra" - mówi dyrektor szpitala. Podkreśla też, że kierowanie Ministerstwem Zdrowia nie należy do najłatwiejszych zadań, ponieważ społeczeństwo ma wobec niego duże oczekiwania.

Gość Radia RMF24 uważa, że w ostatnim czasie podejmowanie wspólnych decyzji czy konsultacje z ministerstwem nie były łatwe. Największym problemem Ministerstwa Zdrowia jest to, że dalej pewnego rodzaju decyzje powinny być podejmowane zdecydowanie szybciej, a przede wszystkim w porozumieniu ze środowiskiem medycznym. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy zabrakło tego porozumienia, a przynajmniej dialogu. Wiadomo, że nie wszystko da się zrealizować tak, jakby dyrektorzy czy lekarze tego oczekiwali. Natomiast ten dialog z ministerstwem w ostatnim czasie był mocno utrudniony - komentuje Marcin Jędrychowski. Zabrakło przede wszystkim bezpośrednich rozmów z pracownikami szpitali, którzy najlepiej ocenią skutki wprowadzanych regulacji.

Dyrektor krakowskiego szpitala dodaje też, że w niektórych kwestiach Adam Niedzielski dobrze radził sobie na stanowisku ministra. Wymienia przede wszystkim okres walki z pandemią czy decyzje związane z waloryzacją wycen i wprowadzaniem programów pilotażowych.

Problemy z systemem wystawiania recept

Dymisja Niedzielskiego nastąpiła po ujawnieniu przez byłego ministra poufnych danych jednego z lekarzy. Miała to być reakcja na informację o problemach z wystawianiem e-recept na leki przeciwbólowe i psychotropowe. Gość Radia RMF24 podkreśla, że przede wszystkim doszło do utraty zaufania wobec systemu wystawiania recept. Jego poprawne funkcjonowanie jest niezbędne, aby każdy lekarz mógł udzielić nam pomocy bez względu na to, gdzie się znajdujemy. Możemy wyobrazić sobie sytuacje, że będąc na wakacjach wyjeżdżam z Małopolski nad morze. Nagle okazuje się, że coś mi się dzieje. Lekarz w Gdańsku wchodzi do systemu i widzi na co i jak się leczę. A na przykład jestem osobą, która straciła przytomność i nie ma ze mną kontaktu. Wtedy może to wszystko zweryfikować w systemie - wyjaśnia Marcin Jędrychowski.

Podkreśla też, że największym wyzwaniem dla nowej minister zdrowia Katarzyny Sójki będzie odzyskanie utraconego zaufania i zapewnienie, że nasze dane są bezpieczne. Kluczowym jest, żeby system ochrony zdrowia korzystał z zasobów danych dotyczących pacjentów, ale korzystał wyłącznie dla celów medycznych lekarzy w ramach stawiania diagnozy i leczenia pacjentów - wyjaśnia dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Funkcjonowanie bez systemu e-recept jest praktycznie niemożliwe. To przede wszystkim ogromne ułatwienie dla lekarzy, ale także pacjentów. To system, dzięki któremu możemy bardzo szybko uzyskać dostęp do wystawianych przez lekarza recept. System jest po to, żeby opieka nad nami, jako pacjentami, była sprawniejsza. (...) To wszystko powinno funkcjonować w rozwiązaniach internetowych, ale z jasnym przekonaniem, że nie są to dane, które mogą być wykorzystane przeciwko nam, tylko takie, które powinny być i będą wykorzystywane po to, żeby nas leczyć - wyjaśnia Marcin Jędrychowski.

Oczekiwania wobec Katarzyny Sójki

Gość Pawła Balinowskiego wymienia trzy najważniejsze kwestie, którymi w pierwszej kolejności powinna zająć się minister Katarzyna Sójka. Pierwszym z nich są wynagrodzenia dla pielęgniarek. Skończmy z sytuacją, gdzie dyrektorzy są zostawieni sami sobie i chodzą do sądów z paniami pielęgniarkami, bo to nie służy nikomu, a przede wszystkim atmosferze w pracy, kiedy pracodawca sądzi się z personelem swojego szpitala. Tu powinno paść jasne systemowe rozwiązanie - mówi Marcin Jędrychowski.

Kolejną kwestią są Oddziały Chorób Zakaźnych, które w czasie pandemii prężnie działały. Natomiast teraz wracają do starej sytuacji, czyli najmniej opłacalnych oddziałów. Jeżeli się nic nie zmieni, to za chwilę kolejne szpitale będą zamykać te odziały, a widzimy, jak bardzo są potrzebne. Już nawet nie w zakresie pandemii, z którą mieliśmy do czynienia, ale chociażby tego, co się dzieje w zakresie chorób związanych z kleszczami, czyli zarówno borelioza, jak i pokleszczowe zapalenie opon mózgowych - ostrzega nasz rozmówca.

Ostatnim wyzwaniem dla nowej premier, o którym wspomina Marcin Jędrychowski, jest kwestia szkolenia internistów. Przed nami duży problem, jeżeli chodzi o to szkolenie w ramach oddziałów wysoko specjalistycznych i między innymi takie jednostki jak szpital uniwersytecki bez zmian systemowych w tym zakresie mogą mieć duży problem z tym szkoleniem - podsumowuje.

Największy problem ochrony zdrowia? Kolejki

Z przeprowadzonego przez nas wraz z Dziennikiem Gazetą Prawną sondażu wynika, że nadal największym problemem w przychodniach są kolejki. Gość Radia RMF24 mówi, że w czasie sprawowania urzędu przez ministra Adama Niedzielskiego niewiele zmieniło się w tej kwestii. Podkreśla też, że problem z kolejkami jest bardzo trudny do rozwiązania. Ilekroć rozwiążemy problem i dosypiemy pieniędzy do jakiegoś obszaru, co spowoduje, że pojawia się więcej lekarzy i jest większa dostępność, to nagle okazuje się, że w tym samym czasie, pojawiają się kolejki do zupełnie innych specjalistów - komentuje.

Według Marcina Jędrychowskiego problemem jest przede wszystkim brak monitoringu bieżącej sytuacji na rynku medycznym. Mamy Agencję Oceny Technologii Medycznych, która zajmuje się wyceną procedur medycznych. Tak naprawdę to nie powinno być wyceną, która ma miejsce na podstawie historycznych danych, które szpitale po roku czy dwóch przesyłają do agencji, która na tej podstawie kreuje cenniki usług medycznych. To powinno być bieżącą wyceną. Jeżeli mam nowe ceny, bo właśnie otworzyłem postępowanie przetargowe i wiem, że jakiś sprzęt czy lek jest droższy, to to automatycznie powinno znaleźć odzwierciedlenie w wycenie i zmianie tej wyceny - wyjaśnia nasz gość. Tego rodzaju działania są kluczowe, aby Polska mogła dogonić europejski standard ochrony zdrowia.

Natalia Biel

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: