W polskich szpitalach znajduje się tylko sześć sztucznych płuc - ustaliłam nieoficjalnie. Aż w trzy sztuki tego specjalistycznego sprzętu wyposażona jest Warszawa. To oznacza, że w pozostałych rejonach kraju praktycznie nie ma szans na szybki dostęp do tej metody leczenia...

Sztucznych płuc jest mało, bo - według ministerstwa zdrowia - do tej pory na więcej po prostu nie było zapotrzebowania. Przypuszczam, że problemem nie jest tu cena - bo jedno sztuczne płuco to koszt kilkuset tysięcy złotych, ale raczej brak urzędniczej zapobiegliwości. Nikt nie wpadł na to, że sprzęt może się przydać do leczenia powikłań spowodowanych wirusem AH1N1.

Z moich ustaleń wynika, że resort Ewy Kopacz na razie nie planuje kupna nowych sztucznych płuc. Ale nawet gdyby - byłby olbrzymi kłopot z ich użytkowaniem, bo do obsługi sprzętu trzeba specjalnie wykwalifikowanych anestezjologów, których w Polsce oczywiście brakuje.

O wypożyczeniu płuc Suwałkom też nie zdecyduje resort, bo szpitale muszą się w tej sprawie same ze sobą porozumieć. Niestety wrogiem chorych pacjentów jest czas. A nasza zepsuta do szpiku kości służba zdrowia z pewnością niczego tu nie przyspieszy.