Kuwejckim strażakom udało się ugasić jeden z dziewięciu szybów naftowych, podpalonych przez wycofujące się wojska irackie. Akcja nie należy do łatwych. Po pierwsze, teren może być zaminowany, a po drugie cały czas znienacka atakują oddziały Irakijczyków – donoszą specjalni wysłannicy RMF do Kuwejtu.

Akacja gaszenia szybów naftowych nie jest prosta. Wprawdzie Amerykanie i Brytyjczycy przejęli kontrolę nad polami naftowymi już kilka dni temu, jednak wciąż dochodzi tam do strać z atakującymi znienacka irackimi oddziałami. Poza tym teren może być zaminowany.

Przynajmniej 9 szybów naftowych, a także rowy wypełnione ropą płoną od piątku w rejonie Rumayla. Zdaniem kuwejckiej agencji prasowej trzeba jeszcze 3-4 dni, aby opanować sytuację.

Wojska brytyjsko-amerykańskiej koalicji poprosiły o pomoc Kuwejtczyków. Okazało się, że pożary są na tyle poważne, iż mogą zagrozić środowisku naturalnemu. Według obecnego na miejscu wojskowego specjalisty do spraw ropy naftowej są już pewne straty ekologiczne i bez pomocy kuwejckich strażaków sytuacja mogłaby się wymknąć spod kontroli.

Tamtejsze agencje piszą, że ogień może zagrozić Kuwejt City. Na razie wiatr spycha płomienie na północ od miasta.

Przypomnijmy. Podczas poprzedniej wojny w Zatoce Perskiej irackie wojska zniszczyły lub podpaliły ponad 700 szybów naftowych. Ich gaszenie trwało kilka miesięcy a straty oszacowano na miliardy dolarów.

Foto: Archiwum RMF

02:05