Wygląda na to, że nowy marszałek Sejmu nie akceptuje chaotycznych w najlepszym razie działań opozycyjnego rządu wobec sejmowej większości. Chodzi o zręczne wprawianie w zakłopotanie przeczekującej do przejęcia władzy koalicji przez wrzucane w ostatniej chwili projekty, które rząd mógł proponować i przeprowadzić przez Sejm wiele tygodni i miesięcy wcześniej. Lekcja udzielona premierowi Morawieckiemu przez marszałka Hołownię była dotkliwie precyzyjna.

Chodziło w niej o kilka zbiegów terminów, stawiających przyszły rząd w niekorzystnej sytuacji nie tylko politycznej, ale i finansowej. Mniej uważny obserwator wydarzeń nie zdaje sobie sprawy z właściwego znaczenia wydarzeń ostatnich dni, a to potrzebne do wyrobienia sobie opinii na temat tego, co tak naprawdę kryje się za działaniami szefa obecnego gabinetu.

Gdzie jest projekt budżetu?

Chodzi np. o skierowaną dopiero co przez rząd do Sejmu ustawę okołobudżetową, na którą marszałek zareagował dość zdecydowanie pytaniem - skoro jest ustawa okołobudżetowa, to gdzie, panie premierze, jest sam budżet?

Analizy sejmowe wskazują jednoznacznie, że budżet, złożony przez pana premiera we wrześniu uległ tzw. dyskontynuacji - opisywał sytuację marszałek - A więc zaraz po tym, jak został utworzony i ukonstytuował się nowy Sejm, ten budżet powinien być złożony raz jeszcze. Tymczasem nie dostaliśmy jeszcze od rządu budżetu, dostaliśmy za to towarzyszącą mu tzw. ustawę okołobudżetową.

I to nie jest jedyny problem premiera z kierującym Sejmem Szymonem Hołownią. 

Obniżka VAT na żywność

Marszałek nie dał się nabrać na kolejną propozycję posłów PiS, tym razem dotyczącą ustawowej obniżki VAT na żywność. Po pierwsze premier sam premier publicznie przyznaje, że rząd może ją utrzymać rozporządzeniem, więc ustawa nie jest do tego potrzebna. 

Po drugie zaś wg Szymona Hołowni sytuacja prowokuje do zadania kluczowego pytania; dlaczego jeżeli posłowie jego ugrupowania składają poprawkę o konieczności przedłużenia zerowego VAT-u na żywność, pan premier nie uwzględnił tego zerowego VAT-u w budżecie, który we wrześniu złożył w Sejmie? - pytał Hołownia, dodając, że odpowiedź na to pytanie jest istotna, bo teraz posłowie PiS postulują coś, co jest w sprzeczności z wolą premiera, którą wyraził pisząc budżet.

Także i to nie był koniec chyba starannie przygotowanej reprymendy Szymona Hołowni, który nawiązał też do kolejnego projektu-wrzutki. 

Wigilia handlowa

Wśród wniesionych w ostatnich dniach do Sejmu projektów rządowych jest też ustawa przenosząca na 10 grudnia przypadającą w tym roku na Wigilię tzw. niedzielę handlową. Przecież termin świąt Bożego Narodzenia jest znany od jakiegoś czasu; Można to było zrobić wcześniej? - pytał retorycznie Hołownia - Można było! Ale jak się prowadziło Sejm w ten sposób, że ostatnie posiedzenie było w sierpniu i zajmowało się innymi sprawami, to nie wystarczyło mu czasu na zajmowanie się sprawami istotnymi dla Polaków.

Wybrnięcie z problemu handlowej Wigilii da się przeprowadzić, będzie jednak wymagało ekwilibrystyki, której można sobie było zaoszczędzić, zgłaszając projekt w porę. Żeby go zrealizować całe prace nad nim trzeba będzie zamknąć w dwa tygodnie, łącznie z rozpatrzeniem przez Senat, podpisem prezydenta i publikacją.

Nowe standardy w Sejmie

To będzie trudne, ale wszystkie projekty będą traktowane jednakowo poważnie - zapowiedział marszałek. Będą kierowane do Biura Legislacyjnego, Biura Analiz Sejmowych, konsultacji, będą zaopatrzone w "OSR" (ujednolicony dokument Ocena Skutków Regulacji) i nie będzie już w Sejmie żadnej drogi na skróty:

Teraz obowiązują tutaj nowe standardy - zadeklarował marszałek Sejmu. Nie ma "zamrażarki", ale też nie ma tzw. wrzutek. Nie ma czegoś takiego, że coś jest wrzucane wieczorem i przeprowadza się trzy czytania następnego dnia na posiedzeniu Sejmu. Te czasy odeszły w niepamięć - podkreślał Szymon Hołownia - i nie wrócą.

Najwyraźniej nowy Sejm nie daje się wepchnąć w buty starego, i nie zamierza działać tak, jak mu zagra rząd. Miejmy nadzieję, że chodzi zarówno o rząd odchodzący, jak ten, który czeka na przejęcie władzy.