Kto zastąpi Jensa Stoltenberega na stanowisku sekretarza generalnego NATO? Do tej pory odpowiedź na to pytanie wydawała się oczywista. Holender Mark Rutte był murowanym faworytem, namaszczonym przez Francję, Niemcy, Stany Zjednoczone itd. Ale dziś Radosław Sikorski powiedział dziennikarzom: nie Rutte, Polska stawia na kandydata z naszego regionu.

W Brukseli trwa posiedzenie ministrów spraw zagranicznych NATO, na którym upamiętniona zostanie 75. rocznica podpisania traktatu waszyngtońskiego. Sojusznicy muszą jednak odpowiedzieć sobie również na kilka istotnych pytań: co z dalszą pomocą dla Ukrainy, co z rozwojem NATO i kto stanie na czele organizacji. Do niedawna wydawało się pewne, że następcą Jensa Stoltenberga będzie premier Holandii Mark Rutte.

Szef polskiej dyplomacji, który bierze udział w posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO, był pytany o to, czy Polska popiera kandydaturę premiera Holandii Ruttego na stanowisko sekretarza generalnego NATO.

Lubimy Marka Ruttego, ale jednocześnie uważamy, że nasz region jest niewystarczająco reprezentowany zarówno w Sojuszu, jak i w UE, jak i w systemie oenzetowskim. Będziemy zabiegać o kandydatów na wysokie stanowiska we wszystkich trzech organizacjach z naszego regionu - odpowiedział szef polskiej dyplomacji.

Premier Holandii cieszy się poparciem największych członków NATO. Mark Rutte prowadził nawet kampanię na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w Szwajcarii, gdzie nawoływał kraje europejskie do zwiększenia wydatków na obronę. Przeciwnicy kandydatury Ruttego zarzucają mu jednak, że w swoim kraju szef rządu ograniczał wydatki na wojsko.

Oprócz Ruttego chęć ubiegania się o stanowisko sekretarza generalnego NATO zadeklarował prezydent Rumunii Klaus Iohannis. Do zatwierdzenia nowego sekretarza generalnego Sojuszu, potrzebna jest zgoda wszystkich 32 członków Paktu Transatlantyckiego.