Bagdad tonie w chaosie i przemocy mimo amerykańskich prób zaprowadzenia porządku - donoszą specjalni wysłannicy RMF do stolicy Iraku. Jak mówią Przemysław Marzec i Jan Mikruta płoną gmachy publiczne na wschodnim brzegu Tygrysu.

Kłęby dymu unoszą się nad ministerstwami rolnictwa i handlu. Tych pożarów nikt nie próbuje nawet gasić. Płoną także dwa z najbardziej prestiżowych hoteli w Bagdadzie - Al Raszid i Mansur. Korespondent AFP donosi, że ludzie wspinają się po balustradach balkonów i wynoszą z hotelu Al Raszid wszystko co się da - dywany, meble, telewizory. Na hotelowym parkingu na "łup" czeka co najmniej piętnaście samochodów.

W hotelu Al Raszid najczęściej zatrzymywali się zagraniczni dygnitarze. Przed hotelem na ziemi ułożona jest mozaika z podobizną byłego amerykańskiego prezydenta George'a Busha seniora - tak by jak najczęściej deptać mu po twarzy.

W Bagdadzie właściciele pilnują sklepów uzbrojeni w kałasznikowy. Szabrowników są jednak w Bagdadzie tysiące. Ludzie wykrzykują, że kochają Amerykanów, że nienawidzą Husajna. Do centrum Bagdadu przyszli z biednych obrzeży miasta. Od wczoraj kradną wszystko co wpadnie im w ręce, ale twierdzą, że mają do tego prawo.

Podobnie traktują własność prywatną. Grabią niechronione sklepy. Mieszkańcy centrum boją się, że następne mogą być ich domy. Bogaci mieszkańcy Bagdadu bojąc się o swoje życie, już opuścili domy, ukryli się w hotelu Sheraton. Amerykanie zapowiedzieli, że spróbują wprowadzić w nocy godzinę policyjną.

Podobna sytuacja jak w Bagdadzie panuje w Mosulu. W mieście zapanowały chaos i przemoc. Dowódcy piątego korpusu irackiej armii dobrowolnie złożyli broń, zaczęli wycofywać swe oddziały z miasta, a kilka godzin później podpisali z siłami sojuszniczymi formalne zawieszenie broni.

Wtedy ludność cywilna zaczęła plądrować miasto. Całkowicie "wyczyszczono" między innymi centralny bank, bibliotekę uniwersytecką, w której znajdowały się zabytkowe manuskrypty. Na nic zdały się nawet apele wygłaszane z minaretów by nie dewastowano miasta.

Foto RMF Bagdad

17:45