Kilkaset metrów od nas, nad gajami palmowymi otaczającymi pałace Saddama Husajna, widać eksplozje. To Amerykanie ostrzeliwują irackie pozycje - donoszą z Bagdadu wysłannicy RMF, jedyni polscy dziennikarze w irackiej stolicy.

Wojska koalicyjne nieprzerwanie ostrzeliwują pozycje irackiej obrony, zarówno z ziemi jak i powietrza. Nad głowami, na niskiej wysokości nieustannie latają amerykańskie samoloty szturmowe A-10, wypatrując celów i niszcząc czołgi oraz artylerię Irakijczyków.

Pociski spadają bardzo blisko hotelu „Palestyna” (tam mieszkają zagraniczni dziennikarze), ponieważ tuż obok są liczne stanowiska obrony, ale odgłosy walki nie są już tak intensywne jak rano - mówi Przemysław Marzec.

Ok. 11 reporterom pokazano część miasta. Dziennikarzy zawieziono pod ministerstwo informacji. Podczas kilkunastominutowego przejazdu nie widzieliśmy amerykańskich oddziałów. Ulice były całkowicie wyludnione - dodaje Jan Mikruta.

Amerykanie jedynie na krótko zajęli pozycje przed hotelem Rashid i budynkiem ministerstwa. Później wozy i czołgi koalicji pojechały na teren trzech kompleksów pałacowych Saddama Husajna.

Jak informują nasi dziennikarze, podczas kilkugodzinnego ostrzału zniszczono m.in. siedzibę partii Baas na wschodnim brzegu Tygrysu. Amerykanie wysadzili też co najmniej dwa pomniki irackiego wodza.

Mieszkańcy Bagdadu nie uciekają jednak z miasta, nie widać też paniki. Widać za to wyraźnie, że pilnujący reporterów pracownicy ministerstwa informacji są bardzo przestraszeni tym, co się dzieje. Poranny atak był dla nich absolutnym zaskoczeniem...

foto RMF Bagdad

14:10