Michał Dworczyk zapowiedział, że zrezygnuje z jazdy samochodem służbowym. To pokłosie zajścia z 10 lipca, kiedy minister spieszył się na obchody miesięcznicy smoleńskiej. Spieszył się tak bardzo, że kierowca wiozący go limuzyną włączył niebieską sygnalizację świetlną. „Zrezygnuje, ponieważ w październiku pożegnamy ten rząd i już nikomu nie będzie przysługiwała limuzyna” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami szef klubu KO Borys Budka. „Złapano go raz, a pewnie nie złapano go 100 razy wcześniej” – mówił z kolei poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.

O tym, że limuzyna, którą jechał w Warszawie minister Michał Dworczyk, podszyła się pod pojazd uprzywilejowany napisał "Fakt". Według dziennika polityk spieszył się na obchody 159. miesięcznicy smoleńskiej. 

Kierowca włączył niebieskie koguty, by wymusić na innych kierowcach przepuszczanie go w korku.

"Kierowcy stojący w korku karnie zjeżdżali przed pędzącą na niebieskim sygnale świetlnym limuzyną. Na skrzyżowaniu z ulicą Armii Ludowej samochód przemknął na czerwonym świetle! Dzięki temu już kilka minut później Dworczyk wbiegł do kościoła i z wierchuszką PiS uczestniczył w obchodach 159. miesięcznicy smoleńskiej" - czytamy w "Fakcie".

Polityk w informacji przesłanej do redakcji przeprosił za ten incydent. Poinformował również, że nie będzie używał samochodu służbowego.

"W związku z sytuacją na drodze w dniu 10 lipca i użyciem na krótkim odcinku trasy sygnałów dźwiękowych i świetlnych w samochodzie służbowym, którym podróżowałem jako pasażer, zrezygnowałem z wykorzystywania samochodu służbowego. Będę poruszał się samochodem prywatnym oraz środkami publicznego transportu. Przepraszam za zaistniałą sytuację" - napisał.

O zajście był pytany na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Mueller. Do takiego zdarzenia nie powinno dojść - przyznał.

Pan minister Dworczyk słusznie przeprosił za tę sytuację, która miała miejsce oraz zadeklarował, że zrezygnuje z korzystania samochodu służbowego - przypomniał. Dodał także, że wyjaśnienia w tej sprawie ma złożyć kierowca limuzyny.

Opozycja oburzona

Zrezygnuje, tak jak i Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, ponieważ w październiku pożegnamy ten rząd i już nikomu nie będzie przysługiwała taka limuzyna - skomentował podróż Dworczyka na sygnale szef klubu KO Borys Budka. I dodał: Pycha kroczy przed upadkiem.

Dodał, że jego zdaniem takich przypadków jest więcej.

Przecież wiemy doskonale, że Macierewicz czy inni korzystają z nieuprawionych przywilejów. Ich zdaniem im się to wszystko należy i mam nadzieję, że za to zostaną rozliczeni - oświadczył w rozmowie z dziennikarzami.

Minister Dworczyk zachował się jak dzieciak, który dzień po zdaniu egzaminu wziął samochód ojca i rozbijał się po okolicy - to z kolei słowa Krzysztofa Śmiszka. 

Poseł Lewicy kontynuował: Prawo i Sprawiedliwość wyznaje jedną zasadę: My możemy wszystko, bo jesteśmy ponad prawem, możemy łamać przepisy, bo ani policja, ani prokuratura, ani inne służby krzywdy nam nie zrobią.

Jego zdaniem zapowiedź ministra Dworczyka, że nie będzie więcej korzystał z samochodu służbowego, nic nie znaczy. Złapano go raz, a pewnie nie złapano go 100 razy wcześniej - wyjaśnił.