Poseł PiS i były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zapowiedział, że zagłosuje za powołaniem komisji śledczej, jeśli nie otrzyma wyjaśnień, czy i dlaczego był podsłuchiwany Pegasusem.

Różne osoby informują mnie o tym, że byłem podsłuchiwany. Chcę mieć w tej kwestii absolutną pewność - powiedział gazecie Ardanowski. Dodał, że od tego zależą też jego dalsze decyzje polityczne, w tym te związane z pełnieniem funkcji posła.

Jestem coraz bardziej zaniepokojony stanem państwa. Zresztą nie jest to tylko moje zdanie. Jest wielu posłów w Klubie PiS, którzy to zatroskanie podzielają - powiedział Ardanowski. Według niego "kolejni posłowie zaczynają się zastanawiać, kto naprawdę w Polsce rządzi".

W kwestii inwigilacji akceptuję stosowanie różnych technik operacyjnych, ale to musi się odbywać w zgodzie z prawem. Dla mnie określenie "prawo i sprawiedliwość" to nie jest slogan - podkreślił poseł PiS.

Ardanowski: Demokratyczna większość, czy smutni panowie?

Pytany przez "Rz" kto jego zdaniem naprawdę rządzi w Polsce, odpowiedział: "Chcę mieć po prostu pewność, że władzę w Polsce sprawuje demokratycznie wybrana większość sejmowa, a nie smutni panowie, którzy gdzieś w tle pociągają za sznurki". PiS przed 2015 rokiem piętnował właśnie takie patologie naszych poprzedników. Domagaliśmy się wyjaśnień różnego rodzaju afer związanych ze służbami - stwierdził.

Ardanowski zapytany, co się stanie, jeśli tych wyjaśnień nie otrzyma, odpowiedział: "Wtedy będę oczekiwał, że powstanie sejmowa komisja śledcza. Uważam, że sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan i jeśli nie teraz, to w następnej kadencji ktoś będzie chciał to wyjaśnić".

Pegasus "wrzutką" przeciwników?

Martwię się oczywiście, czy nie jest to wszystko tzw. podpuchą, czy sprawa podsłuchów nie jest "wrzutką" ze strony przeciwników państwa polskiego. Jednak nawet sam prezes PiS Jarosław Kaczyński potwierdził, że Pegasus w Polsce funkcjonował. Zapewne funkcjonują również inne systemy inwigilacyjne, które mają do dyspozycji służby. Ze strony najbliższego współpracownika prezesa PiS, czyli posła Marka Suskiego pada liczba możliwych podsłuchów nawet kilkuset osób rocznie. To bardzo duża liczba. Marek Suski chyba wie co mówi, jest bowiem członkiem Komisji ds. Służb Specjalnych - powiedział Ardanowski.

Dodał, że "należy domniemywać, że w tej liczbie mogą być osoby w państwie kluczowe - ministrowie, parlamentarzyści - i mogą być podsłuchiwani bez skonkretyzowanych zarzutów".

Ardanowski pytany, czy te obawy podzielają inni posłowie PiS odpowiedział: "Tak. Nie jestem sam, jeśli chodzi o moje obawy. Rozmawiają ze mną posłowie PiS, którzy sądzą, że też mogli być podsłuchiwani bezpodstawnie".

Pytany, do kiedy oczekuje wyjaśnień, powiedział, że "czas jest do chwili głosowania nad powołaniem komisji śledczej". Jeśli ich nie otrzymam, to będę głosował za powołaniem komisji i myślę, że nie jestem w tym zamiarze odosobniony. Mówię to bardzo otwarcie - powiedział Ardanowski.